Dodana: 8 listopad 2021 13:29

Zmodyfikowana: 16 listopad 2021 12:26

Podlaski Produkt Lokalny. Serowe specjały z koziej zagrody

Kiedy miał 17 lat namówił rodziców, by do gospodarstwa pod Siemiatyczami sprowadzić, choć kilka kóz. Sam się nimi zajmował, sam zaczął wyrabiać sery. Dziś Rafał Chwesiuk jest właścicielem stada liczącego kilkadziesiąt sztuk i wraz z żoną prowadzi gospodarstwo i serowarnię w Nieckach, gm. Turośń Kościelna.

Sery leżące na stolnicy

Rafał Chwesiuk pochodzi z Hołowczyc, za Siemiatyczami. Razem z rodzicami mieszkał trochę tam, trochę w Białymstoku, gdzie zdobywał zawodowe szlify w kierunku gastronomicznym. Jednak od zawsze najbliżej było mu do rolnictwa i chowu zwierząt.

Marzenia nastolatka

W rodzinnym gospodarstwie, jak w wielu kilkadziesiąt lat temu, zwierząt nie brakowało. Były kury, krowy, świnie – po kilka sztuk, na własny użytek. A ciocia pana Rafała miała kozy i z ich mleka wyrabiała sery.

- Bardzo mi się to spodobało i namówiłem tatę, by od cioci wziąć kilka sztuk – wspomina Rafał Chwesiuk. – Miałem 17 lat i sam się nimi zajmowałem, choć wiedzy nie miałem żadnej. Szukałem w książkach, pytałem innych. Podobnie z serami.

Ciocia pana Rafała wyrabiała głównie twarogi. Pan Rafał też się tego nauczył, a potem przeszedł na sery podpuszczkowe. Próbował, testował, głównie na rodzinie. Jednak przyszedł czas na dorosłość: zawodową pracę, rodzinę, dzieci. Kozy zostały pod Siemiatyczami.

- Przez 14 lat pracowałem w gastronomii, mieszkałem już tu, w Nieckach, w rodzinnym gospodarstwie mojej żony Joanny – mówi. – Ale nadal ciągnęło mnie do rolnictwa, do zwierząt. Jak się zdecydowałem, to żony długo namawiać nie trzeba było i kozy znowu się pojawiły. Najpierw dwie, trzy kupione tu w okolicy. A następnie sprowadziłem potomkinie moich pierwszych z Hołowczyc.

Ich własna serowarnia

Kiedy stado zaczęło się rozrastać, a mleka było coraz więcej, państwo Chwesiukowie postanowili zalegalizować swoją produkcję. Zarejestrowali tzw. MLO, czyli sprzedaż marginalną, lokalną i ograniczoną, dającą większe możliwości niż Rolniczy Handel Detaliczny. Wymagało to jednak wyjścia z domowej kuchni i wybudowania oddzielnej serowarni.

- Na szczęście w obejściu była letnia kuchnia. Z własnych pieniędzy, własnymi rękoma przerobiliśmy ją na serowarnię – opowiada pan Rafał. – Sami zrobiliśmy projekt technologiczny, bo oboje jesteśmy wykształceni w kierunku gastronomicznym i ta wiedza bardzo nam się przydała. Serowarnia nie jest duża, ale ma wszystko, co niezbędne. I wygodnie można w niej produkować ser.

A pan Rafał z żoną Joanną sery robią wspólnie i to w wielu odmianach. Jest ser klasyczny podpuszczkowy, naturalny i z wieloma dodatkami: kozieradką, lubczykiem, czarnuszką, papryką, czosnkiem niedźwiedzim, orzechami. Są sery lekko twarogowe, wyrabiane w długich tubach i obsypane grubą warstwą przypraw.

- Są delikatniejsze niż podpuszczkowe i cieszą się dużym powodzeniem – opowiada pan Rafał.

W ofercie są także miękkie sery do smarowania, ricotta i mleko kozie.

- Mam wielu stałych klientów, którzy mleko i sery kupują głównie dla dzieci – wyjaśnia pan Rafał. -  Są też klienci hurtowi. Na stałe współpracuję z firmą Podlaska Chata i Lech. Tacy kontrahenci dają mi dużo komfortu i poczucie bezpieczeństwa. Mam stały zbyt.

Wybredne i sprytne

Mimo wielu lat pracy i obecności kozich specjałów na lokalnym rynku do pana Rafała nadal trafiają klienci, którzy uważają, że kozie mleko niezbyt przyjemnie pachnie.

- Jak spróbują mojego mleka, czy sera, to zdanie zmieniają – opowiada. – Specyficzny zapach mają kozie produkty kupowane przede wszystkim w dużych sklepach. One są najczęściej pasteryzowane, a poza tym pochodzą z mleka kóz z przemysłowych ferm. A olbrzymie znaczenie dla jakości i zapachu mleka, bo z niego przecież powstaje ser, ma pasza, jaką karmione są kozy.

U pana Rafała kozy mają dużo przestrzeni i naturalną paszę. Od wczesnej wiosny, do późnej jesieni spędzają czas na łące. Zimą w koziarni dostają paszę treściwą, głównie zbożową, przygotowywaną w gospodarstwie państwa Chwesiuków.

- Nie jest prawdą, że koza zje wszystko i tak da mleko. Da, ale kiepskie. Koza jest wybredna i jak ma wybór, wybierze sobie do jedzenia to, co dla niej najlepsze. Czyli przede wszystkim zioła. To sprytna zielarka! Wyszukuje na łące takie zioła, takie liście, które akurat są jej potrzebne. W paszy treściwej, którą sam im przygotowuje, jak wsypię witaminy, to je wydłubie i zostawi. Przebiera, wybiera, zjada najpierw to, co jej smakuje, a resztę zostawia na później. Witaminy trzeba jej przemycać – opowiada ze śmiechem pan Rafał.

Koza nie lubi przeciągów

Jak to bywa u koziarzy z pasją i u pana Rafała każda koza ma imię. Jest Caryca, Raba, Choroszczanka, Łomżynianka, Siodełko, są Grażyna i Basia.

- Ich imiona są dopasowane do charakteru, albo miejsca, z którego pochodzą – wyjaśnia Rafał Chwesiuk. – Caryca to przywódczyni. Z białostockiej ulicy Młynowej ją przywieźliśmy. W jedną noc podporządkowała sobie całe stado. I dobrze, bo to koza mocna i ustabilizowana, wszystko porządnie sobie poukładała. Czasem Łomża do niej podskakuje i próbuje przywództwo odebrać. Już dwa razy próbowała, ale się nie udaje. Na szczęście!

Pan Rafał dla swoich kóz zrezygnował z gastronomii. Zajmuje się przede wszystkim stadem i serowarstwem. I nie żałuje.

- Jak człowiek był w pracy, to myślał o kozach, jak przy kozach, to o tym, czy w pracy się ze wszystkim wyrobi – wspomina. – A teraz mam czas, aby o kozy zadbać. A to jest bardzo ważne, by codziennie przy nich być, przyglądać im się, bo koza jest bardzo delikatna. Nie lubi przeciągów, musi mieć też sucho. A jeśli choruje, to pokazuje to na samym końcu, jak już niewiele można jej pomóc. Dlatego trzeba je pilnie obserwować, być przy nich.

Dla wielbicieli kóz, którzy myślą o sprowadzeniu rogatych do swojego gospodarstwa, ma parę rad i pytań, na które powinni sobie odpowiedzieć. Po pierwsze, czy mają odpowiednie miejsce dla kóz, zarówno takie pod gołym niebem z trawą, drzewami wokół, jak i te zadaszone i przygotowane także na zimę. Czy mają czas, by kozami się zająć, a przede wszystkim wiedzę, o którą nie jest łatwo.

- Ja sam dużo czytałem, ale dziś wiem, że oprócz teorii najważniejsze jest doświadczenie i pomoc dobrego weterynarza – radzi i dodaje: - I nigdy nie sprzedaje ludziom kóz pojedynczych. Trzeba pamiętać, że koza to zwierzę stadne, musi mieć towarzystwo innych kóz. Samotna, będzie nieszczęśliwa.

 

tekst i fot.: Urszula Arter, Departament Rolnictwa i Obszarów Rybackich

 

Gospodarstwo rolne Rafał Chwesiuk

Niecki 51a, 168-106 Turośń Kościelna

tel.: 514 023 997

 

Strona na FB: Kozie specjały z wiejskiej zagrody

Strona w bazie

 

Jesteś rolnikiem, producentem z województwa podlaskiego? Chcesz, by Twoje produkty poznało szerokie grono nabywców? Zgłoś się do nas! Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook