Stworzyć magię produktu lokalnego
Produkt lokalny to przede wszystkim żywność, ale też ludzie, środowisko, nasza kultura i tradycja. Co trzeba zrobić, by podlaskie produkty lokalne stały się znane i cenione nie tylko w najbliższym środowisku. O tym, i nie tylko, dyskutowali w środę, 16 stycznia samorządowcy, producenci i przedstawiciele lokalnych grup działania w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podlaskiego.
W spotkaniu udział wziął Stanisław Derehajło, Wicemarszałek Województwa Podlaskiego, a dyskusję moderowali zastępca dyrektora Iwona Krzyżanowska i Marcin Muszyc z Departamentu Rolnictwa i Obszarów Rybackich UMWP.
Promocja i pomoc samorządu
– Brakuje mi takiego komercyjnego podejścia do naszego produktu lokalnego, żebyśmy na tym zarabiali – mówił jeszcze przed spotkaniem wicemarszałek Stanisław Derehajło. – Chcielibyśmy określić na nowo kierunki promocji i rozwoju. Zależy nam na zorganizowaniu producentów produktów lokalnych, a potem ich promocji i pomocy w sprzedaży. Mamy zamiar uruchomić instrumenty w zakresie środków własnych, ale i Unii Europejskiej. Pierwszy kierunek wsparcia to jest rynek wewnętrzny, oferta dla turystów. Drugi kierunek to duże miasta Polski, ale by to nastąpiło musimy znać bazę, jak dużą bazą produktów dysponujemy.
Do samych producentów, samorządowców wicemarszałek zwrócił się z prośbą o określenie tego, jak widzą wsparcie ze strony Urzędu Marszałkowskiego: na co liczą, czego oczekują?
To było drugie spotkanie zorganizowane przez Departament Rolnictwa i Obszarów Wiejskich dotyczące produktów lokalnych. Po pierwszym (odbył się we wrześniu 2018 roku) powstał zbiór przepisów, w którym w jednym miejscu zebrano wszystkie regulacje dotyczące zagadnień związanych z produktem lokalnym.
– Ciągle jeszcze są bariery w mentalności producentów lokalnych. A nie ma jeszcze tylu producentów, ilu byśmy sobie życzyli, tak jak to jest w państwach zachodnich: we Włoszech, Austrii, gdzie te produkty są bardzo widoczne i doceniane – mówi Andrzej Pleszuk, dyrektor Departamentu Rolnictwa i Obszarów Rybackich. - U nas ten pomysł dopiero dojrzewa. Mamy ogromny potencjał, ale ciągle jeszcze niezagospodarowany. I takie spotkanie, jak dziś, ma na celu nakłonienie samorządów, lokalne grupy działania - które mogą stymulować lokalną społeczność - do większej odwagi, do samodzielności. Pamiętajmy bowiem, że najczęściej tym produktem lokalnym zajmują się małe, zwykle rodzinne firmy.
Według tego scenariusza – lokalny samorząd, urzędy gmin miałyby być przede wszystkim źródłem informacji dla wszystkich tych, którzy chcieliby się zająć produkcją lokalną.
- Gdyby taka osoba miała świadomość, że może w swojej gminie uzyskać fachową pomoc, to z pewnością więcej by się na to decydowało, a co z tym związane i dostępność produktu lokalnego byłaby większa – dodaje Andrzej Pleszuk.
Na początek - po 5 producentów na gminę
To pomysł Departamentu Rolnictwa i Obszarów Rybackich.
- Zależy nam na tym, żeby poznać jaka jest liczba producentów lokalnych w naszym województwie. W tym celu przygotowaliśmy specjalną ankietę (jest ona w ostatniej fazie konsultacji z członkami zespołu) – mówi Marcin Muszyc. – Na początek byłoby dobrze, gdyby w każdej z podlaskich gmin – a jest ich 118 – działało przynajmniej 5 producentów.
Jak się okazało na spotkaniu – w niektórych gminach, takich, jak Wiżajny tę liczbę już udało się przekroczyć. Działają tam zarówno gospodarstwa agroturystyczne, z których ponoć 70 proc. świadczy usługi żywieniowe.
Z kolei przedstawicielka LGD „Tygiel Doliny Bugu” pytała, czy produkty lokalne mogą zgłaszać tylko mieszkańcy Podlaskiego (w obszarze działania tego LGD-u są też mieszkańcy mazowieckiego), czy ankietę mogą wypełnić też hotele i restauracje i wreszcie – czy mogą to zrobić producenci lokalnych alkoholi. Okazuje się jednak, że jeśli alkohole mają akcyzę – to nie ma żadnego problemu. Podobnie z hotelami i restauracjami, o ile spełniają podstawowy warunek – korzystają z produktów lokalnych.
Gorzej za to wygląda realizacja innego planu – dostarczania do lokalnych stołówek produktów lokalnych albo przynajmniej owoców. Jak się okazuje – tutaj na drodze lokalnym przetwórcom stoją często reguły związane z przetargami, ale i koszty – producent lokalny ponosi droższe koszty, związane choćby z transportem, niż duży pośrednik.
- Potrzebna jest zmiana mentalności – przyznaje Marcin Muszyc. – Wszyscy powinniśmy pamiętać o tym, że bardziej im się opłaca wspierać lokalnego producenta ze względu na płacone przez niego podatki, a także lokalne miejsca pracy, które tworzy. Nad tym wszystkim powinniśmy nieustannie pracować.
(mk)