Podlaski Produkt Lokalny. Z wizytą u pływających krów
Największą atrakcją agroturystyki rodziny Młynarczuków są – pływające krowy. Przepływają Bug, by dostać się na pastwisko po drugiej stronie rzeki, dwa razy dziennie od maja do października. – To nasza tradycja, od kilku pokoleń tak je wypasamy, dzięki temu są zdrowe i najczystsze w Polsce – śmieje się Bolesław Młynarczuk z córką Dominiką Młynarczuk-Kamińską.
Gospodarstwo agroturystyczne w Wojtkowicach-Glinnej kolonii założone przez Bolesława Młynarczuka działa od 2000 r. Kiedy pan Bolesław zdecydował się zbudować na skarpie domek, by przyjmować gości, sąsiedzi się trochę podśmiewali. Dziś w okolicy Wojtkowic co drugie gospodarstwo oferuje pokoje na wynajem.
- My jednak wciąż mamy agroturystykę prawdziwą – podkreśla pan Bolesław. - Bo oprócz tego, że zajmujemy się gośćmi, cały czas prowadzimy gospodarstwo. Mamy pola, mamy las, ogród, mamy wreszcie zwierzęta: kury, indyki i nasze pływające krowy.
I choć tych ostatnich nie jest już tyle, co 20 lat temu, bo obecnie tyko osiem, obora pośrodku posesji nadal stoi. Można do niej zajrzeć, pomóc w dojeniu, a przede wszystkim wziąć udział w codziennym „spławianiu” krów przez Bug.
- Ja piątym pokoleniem gospodarzy tu jestem. Moi przodkowie tak robili od zawsze. Krowy muszą przepłynąć przez rzekę, żeby znaleźć się na pastwisku. I to nie przejść po płytkim, tylko naprawdę przepłynąć – opowiada pan Bolesław. - One są przyzwyczajone do ruchu, do wysiłku, są odporne na niskie temperatury, nie straszny im deszcz. Trzeba tylko pamiętać, żeby pływały codziennie, wtedy nie chorują i dożywają długich lat – zapewnia i dodaje z dumą: - Moja najstarsza krowa ma 20 lat i nadal dobrze się trzyma!
Inżynier wrócił do domu
W agroturystyce „Na skarpie” wychowała się Dominika Młynarczuk-Kamińska. Od dzieciństwa oprócz codziennej pomocy w gospodarstwie i przy zwierzętach, wspierała też rodziców w obsłudze gości.
- Byłam najlepszą zmywarką do naczyń i świetną obieraczką ziemniaków – śmieje się. – A potem poszłam na studia rolnicze do Siedlec. Mam tytuł magistra agrobiznesu i inżyniera ze specjalnością agronomia z agroturystyką. I z takim doświadczeniem naukowym wróciłam do domu. Tu mi jest najlepiej! – zapewnia.
Dominika po powrocie ze studiów namówiła rodziców na parę istotnych zmian.
- Zrezygnowaliśmy z dużego stada krów, bo się już to przestało opłacać. Dużą oborę, w której przez 13 lat stały krowy, przerobiliśmy na obszerny budynek z przestronną salą konferencyjno-jadalnianą. Jest też sauna i pokoje na piętrze – oprowadza po obiekcie pani Dominika. – Od 2013 r. przyjmujemy tu gości, głównie większe grupy. Klienci indywidualni najczęściej są u rodziców, w domku na skarpie z widokiem na Bug. Ale my i tak wszystko robimy wspólnie. Mama i ja gotujemy dla naszych gości, tata organizuje im wycieczki rowerowe, spływy kajakowe i nasze krowie atrakcje. Zajmujemy się też grzybiarzami, wędkarzami, organizujemy wieczory z sauną. Wszystko wspólnie.
Placki ściągają z talerza
Z agroturystyki „Zagroda nad Bugiem” i „Na skarpie” z rzadka wyjeżdża się do sklepu. Bo raz, że sklep sam przyjeżdża – obwoźny; dwa, że jajka są od własnych kur, warzywa z ogrodu i szklarni, mleko od krów, więc także swojskie masło i sery; owoce z sadu i lasu, podobnie grzyby. – Jak mamy czas pieczemy też chleb i domowe ciasta – opowiada Dominika. – A nasi goście dostają do jedzenia wszystko to, co sami jemy. Gotujemy dla nich, jak dla siebie.
Są więc domowe zupy, podlaskie placki i kartacze, kompoty , kiszonki, dżemy i nabiał. Pani Dominika skończyła kilka szkoleń serowarskich, dlatego wyrób serów też nie jest jej obcy.
- Robię głównie podpuszczkowe, ale też inne, bardziej dojrzewające, także wędzone. Goście sobie chwalą – zapewnia i dopowiada. – Choć najwięcej frajdy sprawiają chwile, kiedy dzieci, tzw. niejadki, ściągają mi z talerza placki czy naleśniki, jeszcze zanim doniosę do jadalni – śmieje się. – A rodzice się dziwią, bo w domu maluchy takich rzeczy jeść nie chcą.
A dzieci mają w Wojtkowicach świetną zabawę. Dużo gospodarskich zwierząt, rzeka, las, łąka i specjalnie dla najmłodszych gości - drewniany domek, z pełnym, meblowym wyposażeniem, zabawkami i tarasem.
- Niektóre dzieciaki bawią się w nim cały dzień, nic więcej im nie trzeba – mówi pani Dominika.
Z suszarką po grzyby
Wielu gościom też nie trzeba więcej niż piękny widok, spokój, bliskość lasu i rzeki. Są jednak i tacy, którzy odwiedzają Młynarczuków w konkretnym celu.
- Mamy stałych klientów grzybiarzy. Przyjeżdżają ze swoimi suszarkami do grzybów! Od wczesnego poranka są już w lesie, a jak wyjeżdżają, to czasem trudno im auto zamknąć, tyle tego leśnego dobra wywożą – śmieje się pan Bolesław. – A zbierać u nas można kurki, czerwoniaki, zielone i siwe gąski, podgrzybki, borowiki.
Drugą grupą są wędkarze. Mają wykupione stosowne pozwolenia i z pomocą gospodarzy przemieszczają się po okolicznych łowiskach.
- Łowić można u nas i z brzegu, i z łódki. Pomagamy, zawozimy, przywozimy, wypożyczamy sprzęt. Łowią sandacza, szczupaka, i w Bugu, i w Nurcu – wyjaśnia pani Dominika.
Swoje miejsce znajdą tu też wielbiciele wycieczek pieszych, samochodowych i rowerowych. Niedaleko stąd nad rzekę Nurzec, do Drohiczyna, Mielnika, na Św. Górę Grabarkę czy do muzeum rolnictwa w Ciechanowcu. Gospodarze doradzą, jak trzeba dowiozą, przygotują prowiant na drogę.
- Pracy mamy sporo - przyznaje pani Dominika. - W sezonie wstajemy ok. 4 rano, żeby zrobić obrządek, prace gospodarskie, umyć się, przebrać, przygotować śniadanie i być gotowi do obsługi naszych gości. A potem jeszcze pole, zwierzęta, obiad dla turystów. Na nudę nie narzekamy! Ale lubimy nasze życie. I lubimy też ludzi, dlatego chętnie codziennie do tej pracy wstajemy. I zapraszamy do nas!
Gospodarstwo Agroturystyczne „Zagroda nad Bugiem” – Dominika Młynarczuk-Kamińska
Wojtkowice – Glinna 26 (kolonia); 18-230 Ciechanowiec
Tel.: 86 277 26 80; Tel. kom.: 509 805 563;
Gospodarstwo Agroturystyczne „Na skarpie” – Danuta i Bolesław Młynarczukowie
Wojtkowice – Glinna 26 a (kolonia); 18-230 Ciechanowiec
Tel.: 86 277 26 80; Tel. kom.: 694 618 790;
Oferta:
- pokoje 2-osobowe z łazienkami;
- domek samodzielny;
- sala konferencyjna na 120 osób;
- regionalne i domowe posiłki;
- ogniska, kuligi,, kajaki, rowery, „pychówka”
- grzybobranie, spływy, wędkowanie na rzece Bug i Nurzec;
- towarzyszenie „pływającym krowom”;
- sauna, plac zabaw dla dzieci, pole namiotowe.
oprac.: Aneta Kursa