Dodana: 28 wrzesień 2020 14:24

Zmodyfikowana: 26 lipiec 2021 12:30

Podlaski Produkt Lokalny. Z Jelonki do Włoch - owce państwa Czmiel

Owce w Jelonce były od zawsze, także w gospodarstwie państwa Ewy i Jana Czmielów. Od lat je hodują, karmią ekologicznym zbożem i … wysyłają do Włoch. Chcieliby jednak, by ich jagnięcina była rozpoznawalna także tu – w Polsce i na Podlasiu.

Owce pasące się na łące.
- Odkąd pamiętam tu zawsze były owce – wspomina pan Jan siedząc przy stole przed domem pod dachem z winorośli. – Ale to inne gospodarstwa wtedy były: z owcami, ale też krową, kurami. Jagnięcina też była bardziej popularna niż dziś.

Z Jelonki do Włoch

Pan Jan z owcami związany jest od lat. Początkowo próbował hodować różne owcze rasy, ostatecznie w 2012 r. zdecydował się na typ corriedale, czyli polską owcę nizinną. Stworzono ją w Polsce w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. 30 lat później była już zagrożona wyginięciem, dlatego w 2005 r. wprowadzono ją do Programu Ochrony Zasobów Genetycznych Owiec. Hodowcy otrzymują za jej chów dopłaty z pakietu rolnośrodowiskowego.

Jan Czmiel ma stado, które liczy ok. 80 sztuk. Za dnia chodzą po pastwiskach umiejscowionych tuż przy Rezerwacie Przyrody „Jelonka” i w otulinie Puszczy Białowieskiej.

– O, wylegują się teraz tam, pod drzewem - wskazuje na stado pan Jan prowadząc nas do pastwiska.
- To rasa wełnisto-mięsista, większa niż popularna kiedyś w Podlaskiem wrzosówka – wyjaśnia Jan Czmiel. – Lubią ją też Włosi, a przecież nasze owce z Jelonki trafiają głównie do nich na stoły.

Sprzedaż zwierząt do skupów a następnie poza granice kraju organizuje Regionalny Związek Hodowców Owiec i Kóz w Białymstoku.

- Punkty skupu był kiedyś i w Bielsku Podlaskim, w Boćkach, teraz wozimy do Czyż – mówi pan Jan. - Najwięcej sprzedaży jest przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy – dopowiada Jan Czmiel. – W Polsce, mimo że ceny jagnięciny w sklepach są bardzo wysokie, popytu na nasze owce jakoś nie ma.

Owce na paszy eko

Państwo Czmiel są jednak zainteresowani współpracą z restauracjami, hotelami, amatorami jagnięciny.

– Jeśli byłaby taka chęć, to taką sprzedaż byśmy zorganizowali. Ubojnia jest w Brańsku, kawałek trzeba by jechać, ale nasza jagnięcina jest naprawdę wspaniała – zapewnia pan Jan a żona Ewa dodaje: - Sami ją przecież jemy, a u nas wszystko naturalne i ekologiczne, to przekłada się na smak – przekonuje.

Dlaczego ekologiczne? Bo gospodarstwo państwa Czmiel szczyci się certyfikatem ekologicznym.

– W ekologii mamy i owoce z sadu, i warzywa z ogrodu, zboże na polu – wymienia pani Ewa. – Tym ekologicznym owsem i żytem mąż karmi owce, więc paszę mają naprawdę znakomitą.

Pani Ewa ze swojej jagnięciny najczęściej przygotowuje gołąbki, bigos, a nawet grochówkę. Pan Jan jest mistrzem jagnięcego gulaszu.

- Mięso trzeba najpierw trzymać w wodzie z godzinkę, potem tę wodę zlać, mięso obficie obłożyć świeżą miętą, podlać wodą i potrzymać w chłodzie przez 12 godzin – zdradza sekrety pan Jan. Potem pokroić w kostkę, przesmażyć porządnie i dusić z przyprawami np. z liściem laurowym, zielem angielskim. Dorzucić marchewkę, czosnek, czy nawet świeżego ogórka, ale musi być porządny, gruntowy i koniecznie ze skórką – podkreśla pan Jan.

A wie co  mówi, bo jego duszona jagnięcina zdobyła wyróżnienie (w 2008 r.) w wojewódzkim etapie ogólnopolskiego konkursu „Nasze Kulinarne dziedzictwo”. Kilka lat później w 2014 uznanie jury zdobył jego pasztet jagnięcy.

Cisza na ławeczce

Warzywa, zioła, owoce z ekogospodarstwa państwo Czmiel uprawiają głównie na własny użytek. Jeśli się jednak zdarzy tzw. nadwyżka, sprzedają je najczęściej turystom.

- Mamy swoich stałych klientów, ale też stałych gości, bo prowadzimy agroturystykę – wyjaśnia pani Ewa i otwiera przed nami drzwi drewnianego, podlaskiego domu z niebieskimi drzwiami. – Goście mają tu wszystko, pokoje, łazienkę i ulubione przez nich kaflowe piece. Jest też w pełni wyposażona kuchnia – objaśnia gospodyni. – Mogą swobodnie gotować, z naszych warzyw też.

W dwóch stojących blisko siebie domach zmieści się ok. 8-10 osób.

– To głównie ludzie z dużych miast, którzy szukają tu spokoju i bliskości z przyrodą – opowiada pani Ewa. – Chodzą na spacery do lasu, jeżdżą rowerami, jesienią przyjeżdżają na grzyby. Mamy też stałych już gości, którzy od lat przyjeżdżają do nas na nocleg przy okazji „folków” [ folkowy Festiwal „Z Wiejskiego Podwórza” od 25 lat organizowany w nieodległej Czeremsze – dop. red.].

Turyści w Jelonce mogą się cieszyć prawdziwą ciszą od kilku lat, wcześniej bowiem wioskę rozjeżdżały samochody. Teraz droga omija Jelonkę. Jest cicho i spokojnie. Można posiedzieć na ławeczce przy drodze, pójść na spacer do rezerwatu, pojechać rowerem na łąki, by obejrzeć owce. Niedługo znowu wyruszą do Włoch.

Urszula Arter, Departament Rolnictwa i Obszarów Rybackich

 

Kulinarne nagrody państwa Czmiel w wojewódzkim etapie konkursu „Nasze Kulinarne Dziedzictwo”:

- 2008 r. – wyróżnienie za duszoną jagnięcinę;

- 2012 r. - wyróżnienie za placek ze śledziem;

- 2013 r. - nagroda specjalna za hajnowską „tołkanicę” [rodzaj zapiekanych, gotowanych ziemniaków z wędzonką i jajkami – dop.red.]

- 2013 r. - I miejsce za chleb żytni na zakwasie

- 2014 r. - wyróżnienie za pasztet jagnięcy.

 

Gospodarstwo Jan i Ewa Czmiel

Jelonka 39, 17-2-4 Dubicze Cerkiewne

Tel. (85) 685 20 08; tel. kom.: 692086533

e-mail: ewa.czmiel@onet.poczta.pl

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook