Podlaski Produkt Lokalny. Sery z Ciszewa
Są samowystarczalni. Mają krowy, kury, warzywnik, nawet małą pasiekę. Kilka razy w tygodniu Justyna Dębińska sprzedaje swoje wyroby, głównie sery, masło i twaróg, na lokalnych ryneczkach. Robi je z mleka własnych krów wypasanych na łąkach w pobliżu rzeki Jegrzni (gm. Rajgród), karmionych gospodarską paszą przez jej męża – Krzysztofa.
- Urodziłam się na Dolnym Śląsku, w okolicach Legnicy, ale moja mama pochodzi z Ciszewa. Stąd też jest moje imię Justyna, bo mam je po babci, do której przyjeżdżałam tu na wakacje – opowiada pani Justyna siedząc przy dużym kaflowym piecu w domu rodzinnym swojego męża Krzysztofa. – I tak jeździłam, jeździłam, aż któregoś lata się zakochałam i zostałam – śmieje się.
Razem z Krzysztofem prowadzą gospodarstwo odziedziczone po jego rodzicach.
- Niewielkie, bo raptem 10 hektarów, 6 krów, kury na własne potrzeby – mówi Krzysztof Dębiński. - Trzeba się napracować, by było z czego i żyć, i dom remontować, ale w gruncie rzeczy mamy co trzeba pod ręką i wszystko swoje.
I rzeczywiście: są krowy, więc i wyroby mleczne, kury – na mięso i jaja, jest warzywnik, drzewa owocowe, zboże na polu – głównie jako pasza dla zwierząt. Jest nawet niewielka pasieka.
- Tacy trochę samowystarczalni jesteśmy – śmieją się państwo Dębińscy, bo nawet chleb i bułki pieką sami w domu.
Przepis od sąsiada
Pani Justyna, kiedy sprowadziła się do Ciszewa zastanawiała się nad pracą zawodową gdzieś w okolicy. Jednak do najbliższej musiałaby dojeżdżać ze 20 km. A w domu małe dzieci, teściowie, gospodarstwo, w którym każde ręce są przydatne.
- Zostałam na miejscu, ale zaczęłam myśleć, co by tu zrobić, by jednak trochę zarabiać. I wtedy wymyśliłam sery – zdradza pani Justyna.
W Ciszewie w domu nikt serów nie robił. Z dzieciństwa pani Justyna pamiętała jednak i masło, i twaróg. Teściowa także wyrabiała te podstawowe produkty. Pani Justyna wiedziała jednak, że niektórzy z sąsiadów kiedyś robili także sery podpuszczkowe.
- I tak od jednego do drugiego, od sąsiadki, do sąsiada, składałam potrzebne receptury – opowiada pani Justyna. - I w domu testowałam, na mężu i dzieciach, oczywiście!
Pierwsze produkty rozeszły się wśród rodziny i znajomych. Następne powolutku już sprzedawała, aż w końcu z mężem postanowili zarejestrować serowarską działalność.
- Rolniczy Handel Detaliczny, bo się go prosto i szybko rejestruje. I sery mogę robić we własnej kuchni - zachęca pani Justyna.
Państwo Dębińscy z pomocą pracowników powiatowej weterynarii samodzielnie napisali swój domowy „HACAP” (opis ewentualnych zagrożeń i działań mający na celu zapewnienie bezpieczeństwa zdrowotnego żywności z punktu widzenia jej jakości zdrowotnej oraz ryzyka wystąpienia tych zagrożeń podczas przebiegu wszystkich etapów produkcji i dystrybucji żywności – dop. red.) ścieżkę tzw. „dobrych praktyk”. Regularnie też badają swoje wyroby w laboratorium.
Krowom dobrze na łące
Produkty z gospodarstwa Dębińskich można kupić bezpośrednio od nich na pobliskich ryneczkach: w piątki w Grajewie, w soboty w Szczuczynie, w niedziele w Ełku, a w sezonie letnim we wtorki w Augustowie. Na stoisku można zaopatrzyć się w świeże mleko, śmietanę, masło, twaróg i sery podpuszczkowe.
- Robię wszystko od razu po udoju, ze świeżutkiego mleka – wyjaśnia pani Justyna. – I nie solę zbyt mocno, bo nasi klienci nie lubią za mocno słonych. Zresztą, jak kto chce, zawsze można serek wrzucić w domu do solanki i tak dosolić.
Jak solankę zrobić? Pani Justyna podaje przepis: na litr wody, czubatą stołową łyżkę soli kamiennej. I włożyć tam ser – na kilka godzin, według uznania.
Klienci Dębińskich najczęściej pytają o ser podpuszczkowy bez żadnych dodatków, ale są też wielbiciele serów z czarnuszką, kozieradką i czosnkiem. Twaróg państwa Dębińskich kupują także do naleśników, czy wyrobu ciast.
- My sami używamy wszystkiego, co produkujemy. Od mleka po sery. Sernik swój domowy też piekę na naszym twarogu – mówi pani Justyna.
Fanami serów pani Justyny, tych świeżutkich, podpuszczkowych są koledzy szkolni jej syna. Z kolei mąż Krzysztof lubi ser bardziej dojrzały, kilkudniowy. A pani Justyna najświeższy, miękki.
- Wszystko zależy od jakości mleka i tego, czym krowy są karmione – zdradza tajemnice smaku wyrobów żony, pan Krzysztof. - A nasze krowy karmimy swoją paszą, albo tym, co na łące. One na pastwisku są, jak tylko słońce wyjdzie, nawet już w marcu. Choć to już rzadkość, bo niewielu w naszej wsi ma krowy, a na pastwisku to już na palcach jednej ręki można policzyć. Ale naszym krowom jest dobrze - zapewnia. – To po ich wieku widać, bo najstarsza ma już ponad 11 lat!
tekst i fot.: Urszula Arter, Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego
Rolniczy Handel Detaliczny – Justyna Dębińska
Ciszewo 36, 19-206 Rajgród, pow. grajewski
tel.: 602 507 193