Podlaski produkt lokalny. Pasieka Wiszniewscy – rodzinna pasja ze strażackim zacięciem
Naszą tradycją jest straż pożarna, a pszczelarstwo to moje hobby. Zaraziłem nim jednak połowę rodziny – śmieje się Mariusz Wiszniewski, producent miodu z Pasieki Wiszniewscy w Zabłudowie.
Uśmiech nie opuszcza pana Mariusza przez całą rozmowę. Nie straszny mu ani upał, ani użądlenie pszczoły, kiedy prezentuje jedną z ramek z pracowitym owadem przycupniętym na jej rogu.
- Pszczelarstwo to fantastyczne zajęcie. Czasem, aby się zrelaksować, lubię sobie posiedzieć przed ulem i popatrzeć na wylotek, jak się ustawiają, gromadzą, jak przynoszą pyłek do ula. To lepsze niż jakikolwiek film - zachęca do obserwacji pszczelich zwyczajów i zaprasza do swojej pracowni.
Nocne wędrówki z pszczołami
W niewielkim domku na rodzinnej posesji pana Mariusza już od progu wita nas zapach miodu i skrzynki z ramkami. W bocznym pomieszczeniu stoi lśniąca wirówka i stół do oczyszczania ramek z odsklepiny, czyli specyficznego, pszczelego wosku. Trzeba go delikatnie zdjąć z każdej ramki, aby dostać się do miodu.
- To najczystsza forma wosku, więc część odsklepin oddaje koledze do wyrobów kosmetycznych, a z pozostałości robię świeczki, na razie dla znajomych i rodziny, jako prezenty, ale może kiedyś i tę działalność rozwinę – opowiada pan Mariusz.
W pokoju w głębi – miodowe królestwo. Słoiki małe i duże piętrzą się na stołach, półkach, w skrzynkach, przygotowane do transportu. Miód jest w różnych kolorach od jasnej, rozbielonej wręcz żółci, przez barwę żółtka aż do jasnego brązu.
- Najjaśniejsze są miody wczesne, to lipa, mniszek lekarski, potem rzepak i wielokwiatowy – wyjaśnia pszczelarz. – Ciemniejsze to gryka i leśny z kwiatów malin i jeżyn, ale tych dzikich rosnących w lesie.
Pan Mariusz stawia swoje ule tylko w miejscach sobie znanych: przy polach rolników, z którymi jest umówiony, że nie będą stosować żadnych oprysków oraz w lasach i na łąkach. Pszczele wędrówki odbywa nocą. - Bo wówczas pszczoły są najspokojniejsze i ule można bezpiecznie przewozić – wyjaśnia.
Pszczelarstwo - hobby ekstremalne
Pan Mariusz nie ma rodzinnych tradycji pszczelarskich, choć towarzyszący mu przy rozmowie tato przypomina, że pradziadek miał kilka uli.
- Naszą rodzinną tradycją jest jednak pożarnictwo. Tata był strażakiem i zawodowym, i ochotniczym. Ja też należę do OSP, a na co dzień pracuje w Białymstoku w Państwowej Straży Pożarnej i wciąż się jeszcze dokształcam – wyjaśnia pan Mariusz. – Do pszczelarstwa zachęcił mnie kolega, ale nie musiał długo namawiać. Kiedy powiedziałem, że chce pszczoły, tego samego dnia przywiózł dwa ule i już poszło. Jedni lubią skoki spadochronowe, a ja mam pszczoły. Też bywa ekstremalnie – śmieje się.
Dziś – po sześciu latach od początkowych dwóch uli - pan Mariusz ma 60 pszczelich rodzin. W opiece nad nimi pomaga mu tato, brat, czasem żona. Podczas zbiorów wspólnie pracują przy przewożeniu pszczół, oczyszczaniu ramek, pakowaniu miodu do słoików, a zimą w składaniu ramek. – Kupuje gotowe listewki, przycięte na wymiar, ale trzeba je zbić, obciągnąć drutem. Pracy nam nie braknie – mówi. W najbliższym sezonie zimowym czeka ich zrobienie minimum trzystu ramek. – Pszczoły też zimą nie śpią – śmieje się pan Mariusz. – Ogrzewają matkę, więc też mają co robić.
Rodzinna Pasieka Wiszniewskich nie jest firmą komercyjna. Pan Mariusz sprzedaje miód w na podstawie przepisów o sprzedaży bezpośredniej u rolnika.
- Wszystkie moje miody są przebadane, czyste i zdrowe – wyjaśnia. – Można do mnie przyjechać i kupić bezpośrednio, można też zamówić poprzez moją stronę na facebook, albo zadzwonić. Jak mam gdzieś po drodze, to dowożę miód do klientów, a przy większych odległościach wysyłam kurierem.
W kolejnym sezonie w Pasiece Wiszniewscy będzie również dostępny pyłek pszczeli.
Pasieka Wiszniewscy – link do strony na fb.
ul. Surażska 62, 16-060 Zabłudow
Tel.: 508 778 899
aut. Urszula Arter, Dep. Rolnictwa i Obszarów Rybackich UMWP
Jesteś rolnikiem, producentem z województwa podlaskiego? Chcesz, by Twoje produkty poznało szerokie grono nabywców? Zgłoś się do nas!