15 lipca 1943 roku – 79. rocznica zbrodni hitlerowskiej w lesie Bacieczki
Lata hitlerowskiej okupacji pozostawiły wiele dotkliwych ran w naszym regionie. Szczególnie krwawą z nich była zbrodnia dokonana przez Niemców 15 lipca 1943 roku w lesie Bacieczki. Tego dnia zamordowano ponad 2 tysiące mieszkańców Białegostoku i okolicznych miejscowości. Głównie byli to przedstawiciele inteligencji. W tym roku mija 79. rocznica tego tragicznego wydarzenia.
Hitlerowski terror w „Bezirk Białystok”
Lipiec 1943 roku był okresem wyjątkowo wzmożonego terroru okupanta w tzw. „Bezirk Białystok”, jak nazwano niemiecką jednostkę administracyjną istniejącą w naszym regionie w latach: 1941 – 1944. W jej skład wchodziło 8 powiatów, od grajewskiego na zachodzie, po grodzieński na wschodzie. W każdym z nich, jego mieszkańcy doświadczyli okrutnych zbrodni ze strony hitlerowskich oprawców. Historycy szacują, że łącznie z rąk Niemców zginęło w „Bezirk Białystok” około 70 tysięcy Polaków oraz 210 tysięcy Żydów zamieszkujących ten obszar.
Zbrodnia dokonana 15 lipca 1943 roku w lesie Bacieczki została poprzedzona masowymi aresztowaniami wśród ludności cywilnej Białymstoku. Do więzień trafiali głównie przedstawiciele inteligencji. Jednocześnie władze niemieckie selekcjonowały spośród już wcześniej aresztowanych członków polskiego ruchu oporu, osoby przeznaczone do rozstrzelania.
Przerażający opis naocznego świadka egzekucji
Zachował się opis naocznego świadka egzekucji dokonanych w upalny czwartek 15 lipca 1943 roku w lesie Bacieczki, opublikowany po 50. latach od tego tragicznego wydarzenia w kwartalniku „Białostocczyzna”. Zawiera on przerażające sceny, ale warto go przytoczyć, żeby uświadomić obecnemu pokoleniu Polaków, jak strasznym czasem były lata hitlerowskiej okupacji:
„ – Skazanych rozstawiono w dole wzdłuż ściany rowu: były tam kobiety i mężczyźni, a także dzieci. Moment i posypał się grad kul z automatów. Milkły głosy i znikały wystające kontury ludzkie. Byli jednak i tacy, którzy próbowali wypełzać z rowu na polanę, ci padali ofiarami ognia karabinowego. Po dwóch, trzech minutach zapadła cisza. Padły jeszcze pojedyncze starzały – to dobijano rannych”.
oprac.: Jerzy Górko