W niedzielę warto zajrzeć na ulicę Kilińskiego
Jedna z najpiękniejszych w Białymstoku – ulica Jana Kilińskiego obchodzi swoje doroczne święto. W najbliższą niedzielę (27 maja) na białostoczan będzie czekało tam mnóstwo atrakcji.
Ulica J. Kilińskiego jest jednym z tych miejsc w Białymstoku, które ma klimat prawdziwej starówki. Zamyka ją Pałacyk Gościnny Branickich, a w stylowych kamienicach stojących wzdłuż ulicy mieszczą się instytucje kultury i restauracje z ogródkami, które zawsze włączają się w obchody święta ulicy. Ponieważ w tym roku obchodzimy 100–lecie odzyskania niepodległości przez Polskę, tegoroczne święto ulicy J. Kilińskiego będzie nawiązywało do tego wydarzenia. Przeniesiemy się w czasie do okresu międzywojnia.
Święto rozpocznie się o godz. 11.00 koncertem Chóru im. S. Moniuszki pt. „Niepodległa”. Później będą trwały występy zespołów. Zaprezentuje się Ognisko Muzyczne Domu Kultury „Śródmieście”, Zespół Pieśni i Tańca „Kurpie Zielone”. Zobaczymy też pokaz iluzji w wykonaniu Łukasza Granta, a także spektakl „W starym kinie” w wykonaniu Baletu Dworskiego CRAKOVIA DANZA. Po godz. 14.00 nastąpi rozstrzygnięcie konkursu na najciekawszą stylizację ubioru z okresu międzywojennego. Wystąpią uczennice Centrum Artystycznego Elizy Sacharczuk.
Imprezie towarzyszyć będą wystawy, działania plastyczne, zabawy dla dzieci. Miłośnicy historii będą mogli wziąć udział w specjalnych grach i warsztatach. Będzie można obejrzeć kolekcję samochodów z Moto Retro Muzeum. Specjalne programy przygotowały instytucje kultury: Muzeum Wojska, WOAK, Dom Kultury „Śródmieście”, Galeria Sleńdzińskich, Galeria Sztuki Marszand oraz Muzeum Historii Medycyny i Farmacji Uniwersytetu Medycznego. Święto ulicy J. Kilińskiego zakończy się o godz. 16.00.
W czasach hetmana Branickiego dzisiejsza ulica J. Kilińskiego była polną ścieżką biegnącą wzdłuż pałacowych stawów. W latach 1766-77 wzniesiono Pałacyk Gościnny, w którym Izabela Branicka przyjmowała niektórych gości. Od strony kościoła istniała też wozownia, którą na początku XIX wieku przekształcono w kamienicę nazywaną przez białostoczan lożą masońską. Kolejne budynki zaczęły powstawać dopiero od połowy XIX wieku, kiedy już zlikwidowano stawy. Ulicę zaczęto wówczas nazywać Niemiecką. Wtedy zaczęły pojawiać się w tym miejscu restauracje, zakłady fotograficzne i hotele, wśród nich słynny Ritz. I choć dziś niewiele z tej dawnej świetności zostało, niepowtarzalny urok ulicy wciąż istnieje.
źródło: UM Białystok