„Na gromnicy połowa zimnicy” – dzisiaj Matki Boskiej Gromnicznej
Święta Ofiarowania Pańskiego obchodzone 2 lutego, jest jednym z najstarszych świąt chrześcijańskich. Ludową nazwę – Matki Boskiej Gromnicznej - zawdzięcza woskowym świecom, które w tym dniu święci się podczas nabożeństw. Dawniej ludzie przypisywali gromnicom magiczną moc, przede wszystkim ochrony domów przed uderzeniami pioruna.
Święto Ofiarowania Pańskiego upamiętnia przybycie Marii z Jezusem do świątyni w Jerozolimie, w czterdziestym dniu od jego narodzenia. Zgodnie z prawem Mojżeszowym, wszystkie matki pierworodnych synów miały obowiązek właśnie w tym dniu ofiarować dziecko Bogu.
To jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich, znane w Jerozolimie już w IV wieku, a w liturgii rzymskiej – od VII wieku. Mniej więcej trzy wieki później obchodom zaczął towarzyszyć zwyczaj święcenia świec. Symbolizują Jezusa, którego obecny podczas ofiarowania w Świątyni Jerozolimskiej starzec Symeon nazwał „światłem na oświecenie pogan”. W Polsce świece te nazywane są gromnicami od staropolskiego przymiotnika gromny – huczny, grzmiący. Dawniej wierzono, że postawione w oknie, w czasie burzy, ochronią dom przed uderzeniami piorunów.
Dziś można kupić gromnice woskowe i z parafiny, dawniej wykonywano je wyłącznie z wosku pszczelego, co opisuje w swojej książce „Rok obrzędowy na Podlasiu” Artur Gaweł:
„Wyrabiali je pszczelarze posługując się prostą techniką, polegającą na polewaniu woskiem knotów przywiązanych jednym końcem do gwoździ wbitych w drewnianą obręcz. Osadzano ją w pozycji poziomej na drewnianej osi, co umożliwiało jej obrót, a tym samym polewanie kolejnych świec woskiem, który ściekał w dół, do ustawionej na podłodze misy. Po zdjęciu obręczy wygładzano ich powierzchnię, wałkując je między blatem stołu, a deską naciskaną z góry”.
Po poświęceniu płonące świece niesiono do domu starając się, by płomień nie zgasł. Jeśli w tym czasie krople wosku spadły niosącemu na rękę, uważał to za dobry znak. Po powrocie z kościoła poświęconą gromnicą malowano znak krzyża na suficie, a od jej płomienia zapalano wszystkie domowe ognie: w kuchni, w piecach, w lampce przed świętym obrazem. Jej płomień miał nie tylko chronić dom przed piorunami.
„Zanoszone do kościoła i cerkwi woskowe świece okręcano pasmami lnu. Wierzono, że dzięki temu zabiegowi zapewni się lepszy urodzaj tej tak ważnej rośliny w wiejskim gospodarstwie…”- czytamy w książce „Rok obrzędowy na Podlasiu” – „…Lnu, którym okręcano gromnicę używano w ludowym lecznictwie do zamawiania tak zwanej róży. W okolicach Hajnówki i Narwi wiązało się nim pępowinę nowo narodzonego dziecka”.
Płomień gromnicy miał bronić ludzi i ich stada przed wilkami – w niektórych rejonach Polski gospodarze błogosławili gromnicą swój dobytek w stajni, a odcięty kawałek wosku dawali psu, by dobrze pilnował obejścia. Zapalonej gromnicy nie mogło zabraknąć przy umierających, blask jej płomienia miał ulżyć w cierpieniu i prowadzić do wiekuistej światłości.
Ze świętem Matki Boskiej Gromnicznej kończy się w Polsce okres śpiewania kolęd i trzymania w domach choinek. Dawniej ludzie uważali, że na ten dzień przypada połowa zimy, co znalazło odbicie w przysłowiu „Na Gromnicy połowa zimnicy”. Z pogody starano się wyczytać, co zdarzy się w najbliższych miesiącach, „Jak na Gromnice z dachu ciece, to się zima jecsce psewlece”, „Jak na Gromnice jasno, w stodołach będzie ciasno”.
źródło: Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej
oprac.: Aneta Kursa