Dodana: 29 wrzesień 2015 08:26

Zmodyfikowana: 29 wrzesień 2015 08:26

Jagiellonia Białystok przegrała z Pogonią Szczecin 1:2

Przed Żółto-Czerwonymi smutna podróż powrotna do Białegostoku. Drużyna Michała Probierza przegrała w Szczecinie z Pogonią 1:2 (0:1). Jedyną bramkę dla białostoczan zdobył Fedor Cernych.

Ilustracja do artykułu zwolinski_madera_goralski_szeroko.jpg

Walka, walka, walka i gol Czerwińskiego. Tak w skrócie można opisać to, co działo się w pierwszej połowie. Od początku spotkania obie drużyny zaczęły szukać okazji do pokonania Drągowskiego i Kudły. Oba bloki defensywne były jednak bardzo skoncentrowane na swoich zadaniach i zachowywały odpowiedni poziom koncentracji.

Wzajemne próby zaskoczenia rywali przeplatane były z bezpardonową walką. Najpierw żółtą kartkę za zatrzymanie Łukasza Zwolińskiego zobaczył Rafał Grzyb. Następnie za zbyt wysoko uniesioną nogę w pojedynku z Jackiem Góralskim żółtym kartonikiem ukarany został Miłosz Przybecki. Trzeci raz sędzia sięgnął do kieszonki w 38. minucie, kiedy Sebastian Madera bezpardonowo, ale czysto wygarnął piłkę atakującemu Lewandowskiemu. Co ciekawe w tym starciu bardziej, niż zawodnik Pogoni, który przeskoczył obok Sebastiana, ucierpiał Piotrek Grzelczak. Sędzia Kwiatkowski całą sytuację widział jednak inaczej.

Jagiellonia w pierwszej połowie oddała 5 strzałów, ale żaden z nich nie zmierzał do celu. Pogoń strzelała na bramkę Drągowskiego 6 razy. Pierwszą celną próbę podjął Rafał Murawski. Drugą, chwilę przed zakończeniem pierwszej części spotkania, podjął Jakub Czerwiński. Na nieszczęście Bartka Drągowskiego sprytne uderzenie defensora Portowców okazało się tym, które przeleciało między nogami naszego bramkarza i dało prowadzenie gospodarzom.

Pierwsza połowa nie była najgorsza w wykonaniu Jagiellonii, ale też nie dawała wielu powodów do zadowolenia. Co innego druga odsłona meczu, a szczególnie jej początek. Z prawej strony w pole karne dośrodkował Igors Tarasovs, a piłkę do bramki Pogoni skierował Fedor Cernych. Na uwagę zasługuje sposób w jaki Litwin przyjął piłkę oraz to jak zachował się mając „przyklejonego” do pleców Czerwińskiego. Bohater Portowców z pierwszej połowy zatem nie najlepiej zaczął drugą.

Fedor jest trzecim zawodnikiem Jagi w tym roku, który swoją debiutancką bramkę dla naszego zespołu zdobył w Szczecinie. W czerwcu tej sztuki dokonali Tarasovs i Świderski.

Radość nie trwała jednak długo. Pięć minut później Tomasz Kwiatkowski uznał, że w polu karnym Adama Frączczaka faulował Jacek Góralski. Zawodnik gospodarzy wykorzystał minimalny kontakt z naszym pomocnikiem, nie można mieć do niego pretensji. Wydaje się jednak, że gdyby Tomasz Kwiatkowski nie podyktował „jedenastki”, to również miałby argumenty, żeby obronić swoją decyzję.

Piłkę na „wapnie” ustawił Łukasz Zwoliński, ale lepszy od niego okazał się Bartek Drągowski. Nasz bramkarz zdołał obronić uderzenie napastnika Pogoni, ale niestety za odbitą przez „Drążka” piłką nie podążyli nasi obrońcy. Szybszy od naszych obrońców okazał się Akahoshi i tym razem Drągowski był już bez szans.

Żółto-Czerwoni próbowali dogonić gospodarzy, ale ich starania nie przynosiły rezultatu. Trener Michał Probierz zaczął więc wprowadzać zmiany. Za Vassiljeva wszedł Świderski, a za Grzelczaka Mackiewicz. Pierwszy próbował zaskoczyć Kudłę uderzeniem z 18. metrów. Drugi, na kwadrans przed zakończeniem spotkania, był bliski zaliczenia asysty. Jego dośrodkowanie zostało zablokowane, ale w taki sposób, że piłka i tak dotarła do Cernycha. Litwin przyjął piłkę, zrobił sobie trochę miejsca do strzału, ale w najważniejszym momencie nie zdołał w nią trafić.

Najbliższy zdobycia bramki wyrównującej na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry był Karol Świderski. Karol uderzył z rzutu wolnego. Piłka przeleciała nad murem i… trafiła w poprzeczkę. Kilka centymetrów niżej i Kudła byłby bez szans. Pech!

Minutę później próbował jeszcze Karol Mackiewicz, tym razem piłka leciała w światło bramki, ale na raty zdołał ją zatrzymać bramkarz Pogoni. Kilkadziesiąt sekund wcześniej, niż reszta drużyny, po ujrzeniu drugiej żółtej kartki, do szatni został odesłany Rafał Grzyb.

Niestety, mimo szczerych chęci i zaangażowania Żółto-Czerwoni nie zdołali dogonić Portowców i wywieźć ze Szczecina choćby punktu. Po meczu, w którym dominowała walka, a największe zagrożenie oba zespoły stwarzały po stałych fragmentach gry czwarte zwycięstwo w sezonie odniosła Pogoń, która po 10 kolejkach nadal pozostaje jedynym niepokonanym zespołem w Ekstraklasie.

źródło: www.jagiellonia.pl

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook