Zamiast leczyć utonęli w papierach
NFZ nałożył na lekarzy obowiązek sprawdzenia i ewentualnego uzupełnienia deklaracji wyboru lekarza rodzinnego. Może to grozić bałaganem i jeszcze dłuższymi kolejkami.
Jeśli lekarze rodzinni nie wywiążą się z tego do kwietnia, grożą im srogie kary finansowe. Nie zdziwmy się więc, jeśli nagle zostaniemy wezwani do ponownego podpisania deklaracji.
Cała sytuacja to efekt zapowiedzi Narodowego Funduszu Zdrowia, że zacznie dokładnie kontrolować deklaracje wypełniane w podstawowej opiece zdrowotnej. Tymczasem kasa chorych i NFZ kilkakrotnie wprowadzały nowe wzory deklaracji, trzy lata temu dodano też obowiązek wyboru pielęgniarki i położnej. Teraz fundusz chce zweryfikować dane.
Wystarczy, że gdzieś zabraknie daty, pieczątki czy podpisu albo deklaracja nie będzie na właściwym druku, a lekarze mogą spodziewać się kary finansowej oraz nakazania zwrotu pieniędzy, przeznaczanych dotąd na leczenie takiego pacjenta z wadliwą deklaracją.
Nic dziwnego, że w przychodniach trwa wielkie sprawdzanie dokumentów. W niektórych placówkach w Polsce lekarze nawet wzywają masowo pacjentów do wypełniania deklaracji na nowo.
Według podlaskich lekarzy, wypełnione dotąd deklaracje, nawet przed laty, są nadal ważne, bo zachodzi tzw. ciągłość prawna. Lekarze samodzielnie uzupełnią za to braki w dokumentach, a dopiero gdy okaże się, że na deklaracji brak podpisu pacjenta, będą wzywać go do przychodni.
– Deklaracje sprawdzamy już od pewnego czasu, gdy tylko NFZ zapowiedział weryfikacje danych – mówi Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarz rodzinny z Białegostoku.
– Ale to mrówcza robota. Trzeba przejrzeć każdy papierek, sprawdzić, czy gdzieś czegoś nie brakuje, porównać z danymi w komputerze. Często dane te są niezgodne z danymi NFZ, bywa, że nasz pacjent, według informacji funduszu, jest pacjentką i odwrotnie. A my i tak mamy w przychodni urwanie głowy, jest przecież mnóstwo pacjentów, których trzeba przyjąć.
Doktor Zabielska-Cieciuch cieszy się, że jej przychodnia, którą prowadzi z dwójką lekarzy, ma „tylko” ok. 6 tys. pacjentów. Każdy z nich, według NFZ, powinien mieć wypełnione przynajmniej 2 deklaracje: do lekarza i pielęgniarki, a kobiety i noworodki do 2. miesiąca życia – jeszcze i położnej rodzinnej.
Są ZOZ-y, gdzie tych deklaracji jest kilkadziesiąt tysięcy. Tam lekarze, zamiast leczeniem, na dobrą sprawę powinni zająć się teraz papierami.
– Horror – mówią zgodnie lekarze i zdezorientowani pacjenci.
Podlaski oddział NFZ uważa, że obecna sytuacja nie jest żadną rewolucją.
– Po prostu przypomnieliśmy lekarzom, że w czasie naszych kontroli będą sprawdzane dokładnie zebrane deklaracje – mówi Jan Mirucki, rzecznik podlaskiego oddziału NFZ.
– Ale to nie znaczy, że pacjenci mają być masowo wzywani do poprawiania danych. Lekarze mogą to robić na bieżąco.
Gazeta Współczesna