Szpitalowi w Sejnach brakuje lekarzy
W sejneńskim szpitalu od zaraz może znaleźć pracę czterech lekarzy. Jednak chętnych brak.
Potrzebuję co najmniej czterech lekarzy, ale trudno znaleźć chętnych do pracy w Sejnach – żali się Waldemar Kwaterski, dyrektor miejscowego szpitala.
Placówka zaczyna mieć poważne problemy kadrowe. Z pracy, w ostatnim czasie, odeszli już internista i lekarz rodzinny.
– Prawdopodobnie znaleźli sobie lepsze posady – mówi dyrektor Kwaterski.
– Niekoniecznie za granicą. Niektórzy przenoszą się po prostu do większych ośrodków medycznych, w których zwalniają się miejsca. Oczywiście, o migracji decydują przede wszystkim względy finansowe. Większe szpitale mogą zaproponować znacznie wyższe uposażenie.
Dyrekcja rozwiesiła informacje o wakatach w białostockiej i warszawskiej Izbie Lekarskiej. Niestety, jak dotąd, nie zgłosili się chętni do pracy. Podobnie bezskuteczne są poszukiwania anestezjologa, prowadzone od kilku miesięcy.
– Jest źle, bo nikt nie chce pracować w małym szpitalu na końcu świata – komentuje dyrektor Waldemar Kwaterski.
– A to jeszcze nie koniec naszych potrzeb kadrowych. Najchętniej zatrudniłbym jeszcze dwóch młodych lekarzy po studiach, którzy chcieliby u nas robić specjalizację. Tych też nie możemy znaleźć.
Na zachętę szpital byłby w stanie zaoferować im „na rękę” prawie 3 tys. zł pensji.
– Wygląda na to, że nie będziemy mieli wyjścia. Musimy zaproponować lekarzom przynajmniej trochę, oczywiście w ramach możliwości finansowych naszej placówki, wyższe zarobki – tłumaczy dyrektor.
– Może wtedy znajdą się jacyś chętni.
Zwłaszcza, że kolejnym problemem sejneńskiego szpitala może się wkrótce okazać brak pielęgniarek. Już niedługo bowiem wiele z nich odejdzie na emeryturę. Tymczasem młodych, które mogłyby ich zastąpić, nie widać. Część pielęgniarek, wobec nagminnej redukcji etatów, wyjechała za granicę, a niektóre przyuczyły się do innego zawodu.
Gazeta Współczesna