Samorządowe mandaty nie do zwrotu
Zdaniem Trybunału Konstytucyjnego, spóźnienie się radnych ze złożeniem oświadczeń majątkowych nie stanowi podstawy do pozbawienia ich mandatów.
Ustawodawca zbyt daleko wkroczył w sferę biernego prawa wyborczego i zbyt łatwo chciał pozbawić mandatów samorządowców, którzy spóźnią się ze złożeniem odpowiednich oświadczeń - uznał Trybunał Konstytucyjny. Skutki tego orzeczenia w praktyce obowiązują już od wtorkowego popołudnia.
Lekcja, jakiej udzielił posłom Trybunał Konstytucyjny rozpatrując przepisy dotyczące oświadczeń składanych przez samorządowców, powinna być przypominana na początku każdej kolejnej kadencji Sejmu. W ustnym uzasadnieniu do wyroku sędzia Ewa Łętowska zwróciła uwagę, że posłowie uchwalając nowelizację samorządowych ustaw wyborczych załamali zasadę przyzwoitej legislacji oraz proporcjonalności.
Zdaniem Trybunału Konstytucyjnego bierne prawo wyborcze nie może być traktowane jedynie jako możliwość bycia wybranym w powszechnych wyborach i obejmuje także ochronę mandatu także po jego uzyskaniu. Tymczasem Sejm nowelizacją ordynacji wkroczył w tę sferę konstytucyjnych uprawnień nie zważając na fakt, że automatyczna sankcja utraty mandatu nie jest konieczna.
Sędziowie podkreślili w uzasadnieniu do wyroku, że nowe, bardziej rygorystyczne przepisy były konieczne, ale jednocześnie zwrócili uwagę, że posłowie przy uchwalaniu nowego prawa powinni mieć na uwadze, iż im bardziej drastyczne jest ograniczanie wolności, tym więcej powinno być procedur odwoławczych i możliwości naprawy sytuacji. Ich zdaniem niewłaściwa jest również sytuacja, gdy wojewoda decyduje o być, czy nie być członków organów samorządowych, nawet w trybie nadzoru.
TK stwierdził, że wygaszenie mandatu samorządowców jako kara wobec niezłożenia wymaganych przez prawo oświadczeń, to sankcja nieproporcjonalna do przewinienia. Aby uznać sankcję za proporcjonalną musi ona być niezbędna dla osiągnięcia celu (w tym przypadku - transparentności życia publicznego), któremu służy i nie może stanowić zbyt wysokiego kosztu realizacji założonego celu - argumentował Trybunał. Utrata mandatów za niezłożenie oświadczeń nie spełnia tych kryteriów i jako taka jest niekonstytucyjna - uznał Trybunał.
Trybunał uznał też za niekonstytucyjny przepis, który stanowi, że małżonkowie radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast muszą złożyć oświadczenia o działalności gospodarczej w ciągu 30 dni od dnia wyboru. Jak tłumaczyła w uzasadnieniu sędzia Ewa Łętowska, istnieje kilka możliwych sposobów rozumienia terminu "od dnia wyboru" - można go liczyć np. od dnia wyborów (głosowania) lub ogłoszenia wyników. Ten niejednoznaczny w ocenie Trybunału przepis jest niezgodny z zapisaną w konstytucji zasadą państwa prawa (art.2.ustawy zasadniczej)
Trybunał Konstytucyjny orzekł o niekonstytucyjności przepisów pozbawiających mandatów samorządowców, ale nie może orzekać za sądy administracyjne, które rozpatrują teraz odwołania tych samorządowców od decyzji rad lub wojewodów - tłumaczyła dziennikarzom sędzia Łętowska pytana o konsekwencje orzeczenia TK dla samorządowców, którzy utracili mandaty.
Jak podkreśliła Łętowska, zgodnie z zasadami orzekania w sądach administracyjnych stosuje się prawo obowiązujące w dacie aktu, który jest przedmiotem kontroli. Ten moment - podkreśliła - przypada na datę sprzed orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Jednocześnie - powiedziała - orzeczenie Trybunału o niekonstytucyjności przepisów - może skłonić sąd do zastosowania przepisów zgodnych z konstytucją. Do autonomii sądu należy to, jakimi zasadami wykładni interpretacyjnej będzie się kierował - podkreśliła. Zaznaczyła, że nie może przewidzieć jak będą się dalej toczyły postępowania przed sądami administracyjnymi.
"Istnieje w każdym razie na podstawie tego co stwierdzono obecnie (orzeczenie Trybunału) możliwość interpretacyjna - jeśli sądy tę możliwość wybiorą - zastosowania przepisów zgodnych z konstytucją. Ale Trybunał nie może rozstrzygać za sądy indywidualnych spraw" - podkreśliła Łętowska.
Serwis Samorządowy PAP