Rodzinne karty
Najpierw zebrali rodzinne historie. Potem je wyrysowali, wymalowali, opisali na dużych kartonowych kartach. Z nimi zasiadali do specyficznej - bo bardziej przypominającej obrzęd - gry. Aż wreszcie karty znalazły się w pewnej niezwykłej książce...
Młodzi i ich opiekunowie z sejneńskiego Ośrodka Pogranicze znów zadziwiają inwencją. 1 marca w miasteczku odbyła się promocja książki "Sejneńska Księga Gry Szklanych Paciorków". Publikacja to część projektu "Sejneńskie Karty Historyczne" angażującego gimnazjalistów w poszukiwanie materiałów historycznych dotyczących ich rodzinnego miasta. Dla młodych to nie nowość - kilka lat temu na podstawie wspomnień najstarszych mieszkańców zbudowali makietę przedwojennego miasteczka, opowieści zebrali w niezwykłej książce "Kroniki sejneńskie", przygotowali też spektakl pod takim tytułem (gdzie tylko go w Polsce nie pokażą, tam rośnie grono ich wielbicieli). Teraz uczniowie na kartach rozpisali historie własnych rodzin. Karta to tylko rodzaj wstępu do opowieści - zapis piktogramów, obrazków, haseł. I zaproszenie do gry, która staje się rodzajem misterium. Młodzi z rodzinnymi kartami zasiadają w kręgu na ziemi, ktoś pierwszy wykłada swoją... i zaczyna opowieść. Następna osoba w kolejności musi znaleźć w niej coś, co łączy poprzednią historię z jego historią - może wątek religijny, a może sąsiedztwo?
- Tu chodzi o znalezienie wspólnoty - mówi Bożena Szroeder z Pogranicza, prowadząca projekt. - Gra jest zabawą, ale jednocześnie chodzi o coś poważniejszego. Młodzi ludzie tworząc kartę własnej rodziny, odkrywają siebie w kontekście całego miasteczka. Wspólnie budujemy jego mit. Wbrew pozorom gra jest bardzo pojemna, za każdym razem może być inny punkt wyjścia i inaczej potoczyć się mogą opowieści.
Gazeta Wyborcza