Pracownicy Fast wciąż bez odpraw
Od ośmiu lat 63 byłych pracowników Fast czeka na zaległe odprawy. Sprzedaż majątku fabryki miała rozwiązać ich problemy. Ale zamiast po około 8 tysięcy dostali po kilkaset złotych.
- Najpierw komornik umorzył sprawę, bo firma nie miała pieniędzy. Potem po raz drugi wszczął egzekucję. Sami znaleźliśmy działkę, którą można sprzedać i oddać nam pieniądze. Nawet daliśmy ogłoszenie o jej licytacji. Tak się cieszyliśmy, że w końcu sprawa szczęśliwie dobiegnie końca - mówi Danuta Pietrzak, która przepracowała w Fastach niemal całe życie .
Działka została sprzedana za ponad 418 tysięcy złotych. To wystarczyłoby na pokrycie większości zobowiązań wobec pracowników. Niestety. Nagle okazało się, że nie tylko oni biorą udział w podziale tych pieniędzy. O pieniądze upomniał się także w sądzie Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Sąd przyznał mu blisko 300 tysięcy złotych.
FGŚP też jest wierzycielem Fast. Dziesięć lat temu wyłożył pieniądze na miesięczną wypłatę dla blisko trzech tysięcy pracowników.
- Zostaliśmy powiadomieni, że będzie licytowana działka, na której fundusz ma zajętą hipotekę. Musieliśmy się włączyć do postępowania egzekucyjnego - mówi Ewa Kopacz, szefowa biura FGŚP w Białymstoku. O problemie pracowników dowiedziała się niedawno.
- Wszystko stało się zbyt późno. Jest już wyrok w tej sprawie. Głowimy się teraz z prawnikiem, co zrobić, bo mamy dobrą wolę, ale nie wiem, czy to wystarczy - przyznaje Ewa Kopacz, i dodaje: - Są jeszcze inne działki, warte kilka milionów złotych, należące do Fast. W najgorszym wypadku pracownicy będą musieli poczekać, aż i one zostaną sprzedane.
Problem w tym, że nieruchomości Fast mają jedną księgę wieczystą. Ich licytacja ruszy, kiedy sąd zamknie postępowanie w sprawie pierwszej licytacji. A to potrwa, bo pracownicy właśnie złożyli zażalenie.
Kurier Poranny