Planowany oddział dla przewlekle chorych
Dwa nowoczesne budynki, fachowa opieka i - co najważniejsze - minimum 80 łóżek. Już za trzy lata w Białymstoku może powstać pierwszy oddział dla osób przewlekle chorych. - Jest mi wstyd, że do tej pory tylko się o tym mówiło. Biorę sprawę w swoje ręce i doprowadzę ją do końca. Oddział z prawdziwego zdarzenia powstanie w szpitalu miejskim - zapowiada Jan Stasiewicz, szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku. Oddział z prawdziwego zdarzenia powstanie w szpitalu miejskim.
Kiedy mieszkańcy Kolna, Hajnówki czy Sokółki słyszą, że w 300-tysięcznym mieście osoby przewlekle chore na próżno szukają pomocy, są zdziwieni, bo w ich miastach nie ma z tym problemu. W Białymstoku wsparcie można znaleźć tylko w hospicjum. A tam jest zaledwie 21 łóżek, w tym jedynie 19 zakontraktowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
- Gdyby chociaż w Białymstoku był oddział opieki długoterminowej, to na pewno nasza sytuacja byłaby inna - twierdzi Tadeusz Borowski-Beszta, szef białostockiego hospicjum.
Ma być normalnie
Okręgowa Izba Lekarska ma już pomysł, gdzie i jak stworzyć taki oddział.
- Nasza propozycja jest następująca: przy szpitalu miejskim wybudujemy dwa oddziały - męski i żeński. W każdym będzie co najmniej 40 łóżek - zapowiada prof. Stasiewicz. - Zrobimy wszystko, aby tę inwestycję doprowadzić do końca w ciągu trzech lat. Może uda się wcześniej.
Teraz sytuacja osób przewlekle chorych jest bardzo trudna. Lekarze wielokrotnie mówili o tym, że tacy pacjenci zajmują łóżka szpitalne zbyt długo.
- Niektóre rodziny decydują się na umieszczenie chorego na oddziałach w innych miejscowościach województwa, inni zabierają do domu i zatrudniają pomoc pielęgniarską, jeszcze inni czekają na miejsce w hospicjum. Tak być nie może - nie ma wątpliwości Jan Stasiewicz.
Izba liczy na pomoc magistratu, na pieniądze z Unii i przychylność miejskich radnych. Ci ostatni o oddziale dyskutują od kilku dobrych lat. W tamtej kadencji były przymiarki, ale się nie udało. W obecnej radzie miejskiej znów zaczęły się rozmowy na ten temat i wszystko zmierza w dobrą stronę.
- Zrobię wszystko, aby w przyszłorocznym budżecie znalazły się pieniądze na wybudowanie takiego oddziału. Jestem za tym, aby stworzyć nie 80, ale co najmniej sto łóżek - nie ma wątpliwości Marek Chojnowski, lekarz, białostocki radny PO.
Szpital miejski: wszystko w rękach funduszu
Krzysztof Teodoruk, dyrektor szpitala miejskiego, do budowy oddziałów na terenie jego placówki podchodzi dość ostrożnie.
- Gdybym miał pieniądze, to wybudowałbym i wyposażył nie dwa, ale na przykład cztery i więcej oddziałów. Jednak dopóki nie będę miał zapewnienia Narodowego Funduszu Zdrowia o kontrakcie, nie mogę nic zrobić - mówi Teodoruk. - Taki oddział jest bardzo potrzebny w Białymstoku i wierzę, że wreszcie uda się go stworzyć. W żaden sposób nie wykluczam szpitala miejskiego.
A fundusz na to: zapotrzebowania nie było
Choć radni, lekarze i pacjenci nie mają wątpliwości, że oddział dla przewlekle chorych jest niezbędny, to żaden białostocki szpital nie złożył w Narodowym Funduszu Zdrowia swojej oferty. I trudno się dziwić, bo żaden nie ma pomieszczeń na taki oddział.
- W tej sytuacji jesteśmy bezradni - twierdzi Jan Mirucki, rzecznik prasowy podlaskiego funduszu. - Napływają do nas oferty z całego województwa, ale nigdy nie było białostockiej propozycji. Zawsze podkreślamy, że jesteśmy zainteresowani takimi świadczeniami i jeżeli oferta się pojawi, na pewno potraktujemy ją bardzo poważnie.
Gazeta Wyborcza