"Fantom bólu" na 178 km linii kolejowej
Teatr Dramatyczny im. A. Węgierki w Białymstoku zaprasza na polską prapremierę spektaklu Wasilija Sigariewa „Fantom bólu” w reż. Grzegorza Chrapkiewicza. Spektakl odbędzie się 27 stycznia o godz. 19 w nietypowym miejscu – w drezynowni Zakładu Linii Kolejowych w Białymstoku, ul. Wiatrakowa (wylot).
Wasilij Sigariew
FANTOM BÓLU
Przekład: Agnieszka Lubomira Piotrowska
OLGA - Aleksandra Maj
GLEB - Piotr Dąbrowski
DYMITR- Piotr Półtorak
WOWKA-OKULARNIK - Bernard Maciej Bania
Reżyseria: Grzegorz Chrapkiewicz
Scenografia: Jan Kozikowski
Opracowanie muzyczne: Robert Leszczyński
Reżyseria świateł: Olaf Tryzna
Sztuka Wasilija Sigariewa opowiada o ludzkich emocjach: potrzebie bliskości, nieszczęśliwej miłości oraz koszmarze samotności.
Bohaterami spektaklu są: stary stróż Gleb (Piotr Dąbrowski), dziewczyna, która straciła rozum, po tym, jak jej męża zabił tramwaj – Olga (Aleksandra Maj) i student Dima (Piotr Półtorak). W tle pojawia się postać Wowki-Okularnika (Bernard Maciej Bania).
Jest na świecie taka zajezdnia tramwajowa, nazywa się "Północna". Przez cały dzień, raz za razem, wypełzają stąd tramwaje z tatuażami na burtach.
Jest w tej zajezdni i cmentarzysko. Zwożą tu martwe wagony, z których wymontowuje się jeszcze choć trochę przydatne części. Jak organy do transplantacji. A to, co nie przedstawia już żadnej wartości dla tramwajarzy, powoli rozkłada się od deszczu i czasu. Ginie, rdzewieje, wietrzeje, rozpada się...
Jest na tym cmentarzysku wagon, przerobiony na mieszkalny. pełnią w nim swoją wartę stróże, strzegący martwych tramwajów przed łowcami metali kolorowych. Płaca stróża jest niewielka, ale grafik wygodny - dobra pracy i dwa dni wolnego...
"Fantom bólu" to kameralny dramat o ludzkich namiętnościach.
Wprawdzie w Białymstoku nie ma tramwajów, ale jest pewna zajezdnia... Dzięki teatralnym sypatiom zaprzyjaźnionych kolejarzy (Zakład Linii Kolejowych w Białymstoku) udało się namówić ich na wspólną realizację przedsięwzięcia. I tak oto spektakl Teatru Dramatycznego będzie grany w Drezynowni (ul. Wiatrakowa - Wylot), niezwykłym miejscu, wśród autentycznych maszyn, unimogów, amfibii, wagonów ratowniczych, itp., na 178,55 kilometrze linii Zielonka - Kuźnica.
Dwudziestokilkuletni Wasilij Sigariew z Niżnego Tagiłu na Uralu to jeden z najciekawszych dziś dramatopisarzy rosyjskich, uczeń wybitnego i w naszym kraju cieszącego się wielkim uznaniem Nikołaja Kolady. Jego "Plastelina" uhonorowana została podczas toruńskiego "Kontaktu" nagrodą "Polityki" za najcelniej ukazane niepokoje naszych czasów. W Polsce można też było zobaczyć "Rodzinę Wampira" jego autorstwa (Teatr Polski w Bydgoszczy).
Grzegorz Chrapkiewicz, reżyser spektaklu opowiedział o spektaklu i pracy nad nim:
O prawach autorskich
- Jeśli chodzi o uzyskanie praw na wystawienie tej sztuki, to powiem tylko, że były to bardzo trudne negocjacje, a resztę zachowam w tajemnicy. Wcześniej były próby zrobienia tego przedstawienia w Opolu i dosłownie tydzień przed premierą nie dostali pozwolenia, za późno zgłosili się o prawa autorskie i byli bardzo zdziwieni, jak tych praw nie dostali. My jesteśmy zaszczyceni tym, że te prawa otrzymaliśmy. No i jeszcze do tego wizyta osobista autora, który przyjeżdża na premierę, żeby zobaczyć ten spektakl jest na pewno niewątpliwym wydarzeniem.
O początkach
- Przedstawienie jest już w samej warstwie tekstu niezwykle porażające, i takie też wrażenie zrobił na mnie tekst. Już po pierwszej lekturze wiedziałem, że kiedyś będę chciał na pewno zrobić ten tekst. Złożyłem propozycję w kilku teatrach, a warunek mój był taki, że nie może się to odbywać we wnętrzu teatralnym, nie może to być na scenie, w architekturze wnętrza teatru, że trzeba znaleźć pomieszczenie w jakiejś hali tramwajowej, czy jak w tym wypadku drezynowni. I tylko teatr w Białymstoku odpowiedział pozytywnie na moje wymagania. Stąd też ta sztuka znalazła się u państwa. Składałem też ten projekt do Teatru Telewizji, bo uważam, że to jest idealne dla telewizji, a ona naprawdę nie ma problemów ze znalezieniem takiego obiektu, niestety w warstwie testowej nie znalazło to zainteresowania. Teraz za to, przed premierą zainteresowanie jest ogromne. Na świecie sztuka ta była już wielokrotnie wystawiana. A w Polsce będzie to rzeczywiście po raz pierwszy.
O postaciach
- Sztuka jest napisana na trzy role, ja przeczytawszy didaskalia autora uznałem, że są tak pięknym językiem napisane, są tak poetyckie, że w formie monologu te didaskalia będzie mówiła postać, dopisana jakby w moją wyobraźnię. Wszystkie role są tak strasznie głębokie, trudne, wymagające w zasadzie ekshibicji aktorskiej, ponieważ, śmiało można powiedzieć, że ten tekst wpisuje się jakby w nurt współczesnego teatru „dok”, czyli teatru dokumentalnego i zagranie, takimi środkami, które by pozbawione były tego, co się nazywa teatrem, chociażby nawet w pozytywnym tego słowa znaczeniu jest niezwykle trudne dla aktora. Trzeba osiągnąć taki poziom naturalności dokumentalnej, a jednocześnie ogrom przeżyć i ogrom emocji, bo sztuka jest nasycona diametralnymi uczuciami, na granicy patologii.
Znaczenie wnętrza
- Ten kontrast, który został przez autora założony, to kłębowisko uczuć, ogromnych, wielkich namiętności zmieści się, czy znajduje upust jakby w takim nie romantycznym, okropnym wnętrzu stworzyło taką niesamowity kontrast i niesamowitą atmosferę, już w czytaniu, a staramy się to teraz jeszcze jakby dodatkowo uatrakcyjnić przez ożywienie tego tekstu.
Oczekiwania
- Pierwszy raz w życiu, a jest to prawie moja pięćdziesiąta premiera, jako reżysera, nie zależy mi na prawdę czy to się będzie podobało, czy nie. Bo ten spektakl nie ma się podobać, ma poruszać. Jeżeli kogoś poruszy to będę zadowolony, spełni się moje założenie, a jeżeli nie poruszy to trudno. Ja jestem przejęty tak bardzo tą pracą, ona dała mi bardzo dużo, to jest najważniejsze, mnie dała ogromną satysfakcję. Każda próba była odkrywaniem czegoś nowego, w kontakcie między aktorami, te postacie się pogłębiały. Potem przeszliśmy tutaj do tej hali - tragedia. Dotąd próbowaliśmy przez cały czas we wnętrzu teatralnym i naraz przeszliśmy tutaj i jakby nie było tego przedstawienia. Aktorzy zesztywnieli, ja również, dzisiaj dopiero powoli od rana pokonujemy tę przestrzeń. Wypowiedzieliśmy walkę tej przestrzeni i mam nadzieję, że zwyciężymy.
Piotr Dąbrowski odtwórca, jednej z ról, a równocześnie dyrektor Teatru Dramatycznego w Białymstoku opowiedział o swojej roli oraz o tym, co zachęciło go do wystawienia tej właśnie sztuki:
Gleb
- To jest taki człowiek powiedziałbym mało skomplikowany, którego los rzucił na takie drogi, a nie inne. Człowiek pozbawiony wszelkiej moralności, którego jedni będą potępiać, inni będą mu współczuć. Przykład człowieka z którym się los, życie obchodziło dosyć ostro. Jest to postać, która wykorzystuje wszelkie słabości, jakie napotyka na swojej drodze, która niszczy właściwie wszystko. Jedynym jakby odruchem człowieczeństwa jest to, że opiekuje się kwiatkiem w doniczce. Wszystko próbuje podporządkować sobie, a jednocześnie jest takim strasznie małym i słabym człowiekiem, ale to bardzo kolorowa postać.
- „Fantom bólu” to jest sztuka wstrząsająca w swoim wymiarze pomimo tego, że jest bardzo krótka - jest jednoaktówką, a wydarza się w niej tyle zła, a kończy się taką straszną nadzieją. Kończy się taką sceną, która mówi: człowieku żyjemy w okresie strasznym, XXI wiek galopuje ku zagładzie, a my mówimy na końcu a może warto przejść to życie jakie jest, bo jest nadzieja, że będzie lepiej, że może świat który na nas czeka gdzieś tam, przyniesie coś wspaniałego. Także pomimo tego swego okrucieństwa jest to sztuka, która powinna dawać nadzieję.
Aleksandra Maj, również opowiedziała o granej postaci, wyjaśniła też, czym jest tytułowy „Fantom bólu”:
- Rola Olgi to jedna z trudniejszych ról, ale dla aktorki to cudne wyzwanie. Olga jest chorą osobą: tak przyziemnie to jest chora umysłowo, ma schizofrenę, natomiast tak metafizycznie i gdzieś nad ziemią to to jest choroba z miłości. I to jest piękne, a jednocześnie mocno nieszczęśliwe. Jest to osoba, która cierpi, ale funkcjonuje z tym cierpieniem. Ciągle myśli, że jej Wowa, jej miłość, mąż i ojciec jej dziecka, których zabrał jej los istnieje, nadal jest. Patrząc na osoby cierpiące z miłości wydaje się to piękne, ale mnie to napawa osobiście strachem, że miłość może tak bardzo odcisnąć piętno. Jeśli chodzi o pracę nad tą rolą, to przyznam,że to trudne zadanie, ponieważ Olga przeżywa w krótkim czasie, w ciągu godziny, różne stany. Od radości, szczęścia, poprzez głębokie, wewnętrzne cierpienie, wręcz histerię i wszystkie stany mocno emocjonalne, tak bliskie zwłaszcza kobietom. Trudne jest to, żeby faktycznie gdzieś nie grać teatrem, tylko praktycznie wejść w tą postać całkowicie, oddać się wszystkim tym uczuciom. Pracując nad tą rolą przeżywam i wchodzę mocno w te fantomy bólu, z którymi żyła Olga stworzona przez Wasilija Sigariewa.
- Fantom bólu interpretuję, tak jak nam to też przedstawiał reżyser. Ból fanotmowy polega na tym, że jeżeli komuś ucinają rękę to ten człowiek przez bardzo długi czas czuje, jakby ją nadal miał. Miłość Olgi, ta jej druga połowa, ginie odchodzi, nie ma jej, a ona ciągle myśli, że on nadal jest. Dlatego w tekście dużo jest takich okropnych historii na jej temat, że ona przychodzi do tej zajezdni myśląc, że tutaj jest jej Wowa, w okularach. Jej mąż nosił bowiem okulary i był poetą, był kimś dla niej najważniejszym na świecie. I jej fantom bólu polega na tym, że dla niej każdy w tej zajezdni, każdy kto ma okulary jest jej ukochanym. Gdzieś tam pewnie ma przebłyski, że go nie ma, zwłaszcza jak mówi o nieżyjącej córeczce Krysi. Wtedy tak najbardziej zaczyna kojarzyć fakty, ale je odpycha, nie chce w to wierzyć. U niej fantom bólu to jest to „swędzące serce”, ta brakująca część jej serca, w którym żył Wowa i w którym nadal żyje.
- Wielkie pokłony także dla pana Sigariewa, za to że tak pięknie stworzył postać Dymitra, który jest dla Olgi Wową. To młody człowiek, student, który wchodzi w świat tego bagna, zezwierzęcenia ludzkiego, którego przedstawicielem jest Gleb, wykorzystujący tą biedną, nieszczęśliwą dziewczynę.
Premiera 27 i 28 stycznia, godz. 19, drezynownia, ul .Wiatrakowa w Białymstoku.
Warto przyjechać na spektakl trochę wcześniej, aby obejrzeć znajdujące się tam maszyny i posłuchac, jak opowiada o nich pracownik zakładu.