Dzięki zwycięstwu we Wrocławiu Jagiellonia ma już tyle samo punktów co Legia i zajmuje 2. miejsce w piłkarskiej ekstraklasie. Piłkarze Śląska przegrali przed własną publicznością po raz pierwszy od roku.
 
Największym bohaterem żółto-czerwonych był bramkarz Krzysztof Baran, który popisał się wieloma znakomitymi interwencjami.
 
Żółto-czerwoni objęli prowadzenie już w 13. min. Z prawej strony pola karnego piłkę dośrodkował Filip Modelski, a najwyżej do niej wyskoczył Karol Mackiewicz i głową skierował futbolówkę do siatki. To pierwszy gol zawodnika w tej rundzie, który powrócił do Jagiellonii z wypożyczenia do Wigier Suwałki.
 
Zaledwie dwie minuty później gospodarze mogli wyrównać wynik meczu. Piłka po strzale Dankowskiego trafiła jednak w słupek bramki Krzysztofa Barana. To właśnie ten golkiper wybiegł na mecz w pierwszym składzie, gdyż kontuzjowany jest podstawowy bramkarz Jagi Bartłomiej Drągowski.
 
Druga połowa bez goli
 
Druga część meczu, chociaż nie przyniosła goli, była bardzo emocjonująca. Zawodnicy obu drużyn mieli kilka okazji do zmiany rezultatu.
 
W 60. min. bardzo bliski zdobycia bramki była Mateusz Piątkowski, który na placu gry zastąpił Karola Mackiewicza. Najlepszy strzelec Jagiellonii uderzył piłkę głową, ale prawie z linii bramkowej futbolówkę odbił jeden z obrońców Śląska.
 Niecałe dwie minuty później kapitalnie w bramce zachował się Krzysztof Baran. Najpierw odbił piłkę po rykoszecie, a chwilę później dobitkę F. Paixao z bliska.
 
Mecz we Wrocławiu zgromadził ponad 9 tys. widzów na trybunach.
 
Kolejny mecz żółto-czerwoni zagrają przed własną publicznością. 1 marca o 15:30 zmierzą się z Koroną Kielce.   
Źródło: Radio Białystok
http://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/121388