Wypadek śmigłowca pod Suwałkami
Samolot Lotniczego Pogotowia Ratunkowego rozbił się wczoraj w Suwałkach. Na pokładzie był tylko pilot, który z ogólnymi obrażeniami ciała trafił do szpitala.
Do zdarzenia doszło około godz. 19, niedaleko bazy suwalskiego LPR. Powracający ze Szczecina pilot za-alarmował bazę, że ma kłopoty z lądowaniem. Nad miastem unosiła się gęsta mgła. Ratownicy wybiegli na zewnątrz, aby go pilotować latarkami. Usłyszeli jednak huk. Kilkanaście minut później wezwali pomoc.
Miejsce wypadku, przez całą noc, zabezpieczali suwalscy policjanci i strażacy.
- Obawiamy się, że może dojść do wybuchu zbiornika paliwa, który znajduje się na wierzchu śmigłowca - mówił Dariusz Siwicki, zastępca komendanta PSP w Suwałkach.
Przyczyny wypadku zbada specjalna komisja, której przyjazdu strażacy spodziewają się dzisiaj rano. Nie wiadomo, czy śmigłowiec mógł latać po zmroku. Nie wyklucza się też awarii maszyny.
Poszkodowany, 52-letni pilot przebywa w suwalskim szpitalu. Ma złamaną nogę oraz obrażenia głowy. Jego życiu, jak dowiedzieliśmy się od lekarza, nie zagraża niebezpieczeństwo.
Na podstawie: Kuriera Porannego