Silnik sam się uruchomił
Właściciel warsztatu samochodowego trafił do szpitala. Wszystko przez nieostrożne naprawianie auta.
Było piątkowe południe. W zakładzie mechaniki samochodowej przy Pułkowej dwóch mężczyzn naprawiało samochód. Usuwali awarię silnika.
- W pewnym momencie, z niewyjaśnionych przyczyn, silnik zaczął pracować - wyjaśnia Marta Rodzik z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
A że samochód był zostawiony na biegu, to ruszył. Pracownik warsztatu w ostatniej chwili zdążył jeszcze odskoczyć na bok. To go uratowało.
Mniej szczęścia miał drugi z mężczyzn, 50-letni właściciel warsztatu. Samochód najechał na niego i go przygniótł. Już po chwili na miejsce przyjechała karetka. Odwiozła pechowca do szpitala klinicznego. Policja ustala, jak doszło do zdarzenia.
Źródło: Kurier Poranny