Czynsz ma być niższy o 20 procent, od maja do września. I to we wszystkich lokalach w centrum należących do miasta. Pod jednym warunkiem: najemcy, czyli właściciele sklepów, mogą je zamknąć dopiero o północy.

Taki pomysł na ostatniej sesji przegłosowali radni. Promocja obejmuje najlepszy teren, bo ścisłe centrum miasta, czyli sklepy m.in. przy Rynku Kościuszki, Lipowej, św. Rocha, Grochowej, Malmeda, Białówny, Krakowskiej, Kilińskiego. Nie dotyczy tylko dwóch branż: gastronomii i aptek.

Handlowcy nic o tym nie wiedzą. Byli wczoraj zaskoczeni, ale większości pomysł się spodobał.

- Latem to ma sens - uważa Monika Przybylska, menedżer sklepu Puma przy Lipowej. - Spróbujemy popracować dłużej i zobaczymy, czy klienci będą przychodzić wieczorem.

- Dobry pomysł - ocenia Andrzej Kalinowski z księgarni Akcent. - Tylko pewnie będzie dojrzewał przez parę lat. Aby to wypaliło, miasto musi ożywić centrum imprezami.

Skąd pomysł na taką promocję?

- Chcemy, by centrum miasta żyło także wieczorem, by Białystok zrobił się naprawdę wielkomiejski - tłumaczy wiceprezydent Michał Wierzbicki. - Zależy nam, by powstało tu więcej kawiarnianych ogródków, galerii sztuki, sklepów z pamiątkami.

Handlowcy mają jednak obawy.

- Mogą być ostre protesty okolicznych mieszkańców - nie ukrywa Monika Przybylska.

- Białystok to nie Kraków - mówi Anna Kakareko, właścicielka Desy. - U mnie kilka osób zajrzy po godzinie 16, a od 17 już żywej duszy nie ma.

Właściciele muszą teraz policzyć, czy ta promocja im się opłaca.

- Żeby móc tak długo pracować, trzeba zatrudnić nowe osoby, a to oznacza dla nas dodatkowe wydatki - wylicza Andrzej Kalinowski. - Te pieniądze muszą się nam zwrócić.

- Może się okazać, że te 20 procent ulgi w czynszu pójdzie na płace dla dodatkowych pracowników - mówi Anna Kakareko.

Na podstawie: Gazety Współczesnej