Będą walczyć o cukrownię
Kilkuset pracowników, plantatorów i mieszkańców protestowało wczoraj przed bramą Cukrowni w Łapach. Zapowiadają, że to dopiero początek i jeżeli zapadnie decyzja o likwidacji zakładu, protesty nasilą się.
Nie możemy uwierzyć w to, że chcą zamknąć tę cukrownię - mówili plantatorzy, którzy licznie przybyli na zorganizowany wiec, także Ci z województwa warmińsko - mazurskiego.
Było spokojnie. Ludzie trzymali w rekach transparenty m.in. z napisem "Politycy liczymy na was". A tych w Łapach nie zabrakło. Mimo różnic i poglądów politycznych, pojawili się prawie wszyscy parlamentarzyści z Białostocczyzny oraz przedstawiciel wojewody.
- Cukrownia jest w Łapach i na pewno tutaj pozostanie - obiecywał Krzysztof Putra, poseł Prawa i Sprawiedliwości
- Mam nadzieję, że uda nam się zatrzymać ten proces i pokażemy, że na polityków można liczyć - mówił Józef Klim, poseł Platformy Obywatelskiej.
Związki zawodowe działające przy łapskiej cukrowni zapowiedziały, że będą bezwzględne w walce o miejsca pracy: - Jeżeli zapadnie decyzja o likwidacji zapewniamy, że nie dopuścimy do zamknięcia zakładu i wywiezienia z niego maszyn - mówił Józef Rząca, przewodniczący związków zawodowych NSZZ Solidarność w łapskiej cukrowni.
Oburzeni są też plantatorzy: - Z uprawy buraka utrzymywali się moi rodzice, a ja przejąłem po nich gospodarstwo. Zamknięcie cukrowni oznaczałoby odebranie nam dochodów - mów Marek Grochowski z miejscowości Kobylin Borzymy.
Decyzje w sprawie likwidacji cukrowni jeszcze nie zapadły. Obawy są jednak uzasadnione, bo Krajowa Spółka Cukrowa chce przeprowadzić restrukturyzacje. Jak tłumaczy KSC jest ona spowodowana decyzją Unii Europejskiej , która mówi m.in. o konieczności wycofania z polskiego rynku 13,5 procent cukru.
Na podstawie: Gazety Współczesnej