55 lat zespołu "Suwalszczyzna"
Mija właśnie 55 lat od kiedy Bolesław Walczuk porwał do tańca kilkadziesiąt osób. I tak założony przez niego Zespół Pieśni i Tańca "Suwalszczyzna” stał się chlubą miasta, który nadawał ton najważniejszym wydarzeniom.
Suwalszczyzna wyrobiła sobie taką renomę, że nie trzeba namawiać dzieci i młodzieży, by dla tańca ludowego poświęcili swoje młode lata.
- Od kilku lat gram w szkole muzycznej na flecie, a także na klarnecie. Mam szacunek do klasyki i muzyki mocno zakorzenionej w tradycji - mówi Monika Chudecka, młodziutka członkini "Małej Suwalszczyzny”.
- Lubię to - dodaje Krzysztof Zynkowski, który w Suwalszczyźnie tańczy od czterech lat. - Kiedyś chodziłem na taniec towarzyski, ale w tutaj panuje jedyna w swoim rodzaju atmosfera. Nie do przecenieni. Tańczymy ze sobą i przyjaźnimy się. Suwalszczyzna to jedna wielka rodzina.
Jej członkowie spędzają czas na próbach, koncertach, imieninach i urodziny. Rodzinny klimat panuje tu od zarania. Czasem przeradza się w trwałe więzy.
- Moi rodzice poznali się w Suwalszczyźnie. Tutaj zawieramy znajomości na całe życie - mówi Bartosz Andrulewicz, który przetańczył już sześć lat i jest w zespole najdłużej. Należy on do typowych tancerzy, którzy miłością do sztuki ludowej zarazili się we własnym domu. Familijnych stosunki nie przeszkadzają w ciężkiej pracy. - Wymagania instruktorów są duże - dodaje Bartosz.
Gazeta Współczesna