Złodziej, włamywacz i kłamca...
Napadli, pobili i dźgnęli nożem – tak powiedział policjantom. Prawda wyglądała jednak inaczej – został ranny włamując się do sklepu.
W nocy z piątku na sobotę czujne oko kamery zamontowanej w jednym ze sklepów na ul. Wierzbowej w Białymstoku zarejestrowało niecodzienne zdarzenie. Młody mężczyzna w ciemnej kurtce, koszem na śmieci wybił wartą 1000 zł szybę wystawową. Wdarł się do środka i ruszył prosto do ustawionej przy kasach szklanej skarbonki. Było w niej przeszło 300 zł. Złodziej bez skrupułów zabrał pojemnik i zgromadzone w nim dobrowolne datki ludzi dla chorego dziecka. Przez rozbite okno uciekł z łupem. Włamanie zgłoszono policji, która natychmiast przystąpiła do wyjaśniania okoliczności zdarzenia. Analiza zapisu ze sklepowej kamery wskazywała, że dla złodzieja skradziona skarbonka nie była przypadkowym celem. Urządzenie zarejestrowało go kilka godzin wcześniej, gdy w czynnym jeszcze sklepie bacznie przyglądał się zgromadzonym w pojemniku banknotom. Mozolna praca policjantów ich ustalenia pozwoliły na wytypowanie sprawcy.
Następnego dnia po tym zdarzeniu do komisariatu przyszła kobieta, która zgłosiła, że w nocy jej 16-letni syn został pobity przez – jak podała –skinów. To oni – jej zdaniem – tuż przed północą na boisku przy ul. Wierzbowej zaatakowali jej dziecko, które okładali pięściami i ugodzili nożem. Chłopiec wówczas trafił do szpitala, gdzie lekarze opatrzyli obrażenia.
Gdy w poniedziałek po południu policjanci zatrzymali w mieszkaniu wytypowanego sprawcę kradzieży sklepowej skarbonki okazało się, że to ta sama osoba, której pobicie zgłosiła matka. Po wnikliwej rozmowie zatrzymany 16-latek przyznał się do włamania i sklepowej kradzieży. Opowiedział również, że ze skarbonką uciekł nad rzekę Białą niedaleko miejsca zdarzenia i tam po jej opróżnieniu pustą wrzucił do wody. Przyznał się też, że słysząc o głośnej w tym czasie bójce kibiców ze skinami wpadł na jego zdaniem świetny pomysł jak wytłumaczyć matce rany jakich doznał tłukąc sklepową szybę. Alibi mieli mu dostarczyć rzekomi napastnicy.
Policjanci z II białostockiego komisariatu, którzy prowadzą postępowanie w tej sprawie z pewnością szczegółowo ustalą wszelkie okoliczności tej sprawy oraz wyjaśnią czy chłopiec miał wspólników.
O zdarzeniu został poinformowany sąd rodzinny i nieletnich, który skierował chłopca do Ośrodka Szkolno-Wychowawczego.
To zdarzenie po raz kolejny udowodniło, że monitoring i kamery zamontowane na ulicach miasta i w obiektach handlowych nie dają sprawcom przestępstw szans na anonimowość i ucieczkę przed wymiarem sprawiedliwości. Z naszych obserwacji wynika, że przestępcy unikają miejsc, które są w zasięgu monitoringu. W tych miejscach systematycznie spada ilość odnotowywanych zdarzeń kryminalnych.