Dodana: 1 luty 2007 08:53

Zmodyfikowana: 1 luty 2007 08:53

Niemieccy przestępcy "na terapii" na Suwalszczyźnie

Niemiecki rządowy Urząd ds. Młodzieży od 10 lat wysyła do Polski młodych Niemców z problemami psychicznymi. Płaci tysiące euro, aby pozbyć się kłopotu. Przyjmuje ich m.in. Dziecięcy Projekt Stankuny na Suwalszczyźnie

Ludzie biją się "o Niemca", bo mogą zarobić miesięcznie kilka tysięcy euro. Dużo więcej kasują podejrzane fundacje organizujące wyjazdy.
Do rolników północnej i wschodniej Polski trafiają masowo młodzi niemieccy przestępcy "na resocjalizację" - ujawnia "Gazeta Wyborcza".

Miesiąc temu podsuwalską wsią Wiżajny wstrząsnęła wiadomość o gwałcie na 82-letniej kobiecie. Sprawcą jest 15-letni Dominik C. Cztery lata temu trafił na Suwalszczyznę, niemieccy terapeuci nie potrafili wyleczyć go z problemów emocjonalnych. Nie pomogła nawet kuracja w szpitalu psychiatrycznym. Przejawiał też agresję na tle seksualnym. Niemiecki rządowy Urząd ds. Młodzieży (Jugendamt) zdecydował, że Dominika może uratować terapia za granicą. Od 10 lat urząd wysyła do Polski młodych Niemców z problemami.

Strona polska młodymi Niemcami się nie interesuje. Ani urzędy centralne, ani lokalne. A jest czym. Dziennikarze "Uwagi" TVN i "Gazety" ustalili, że kilkanaście firm - pośredników zarabia krocie, umieszczając nieletnich Niemców u rolników na Mazurach, Kaszubach i Podlasiu. Jedną z firm jest Dziecięcy Projekt Stankuny (Stankuny to wieś na Suwalszczyźnie).

Dziecięcy Projekt jest zarejestrowany w wydziale działalności gospodarczej Urzędu Gminy Wiżajny przez polsko-niemieckie małżeństwo Schmidtów. Napisali, że będą prowadzić "całodobową opiekę nad dziećmi i młodzieżą". Jak informuje dziennik, w Polsce każdy może założyć taką działalność.

Z właścicielami Dziecięcego Projektu umowy podpisują rolnicy z Mazur i Podlasia. W zamian za miesięczną pensję muszą zapewnić dzieciom pokój i wikt. O wychowaniu w kontraktach nie ma mowy. Fundacja nie weryfikuje nawet znajomości niemieckiego.

Wysokość pensji okryta jest tajemnicą. Informatorzy "Gazety Wyborczej" twierdzą, że za jedno dziecko można dostać do 4 tys. euro miesięcznie. Pieniądze pochodzą z Jugendamt, pośrednikiem jest fundacja. Jaką pobiera prowizję? Nie wiadomo. Patrząc na dworek w Stankunach, gdzie mieści się Dziecięcy Projekt, można przypuszczać, że niemałą. To tutaj codziennie na parę godzin przywożone są dzieci "resocjalizowane" w okolicznych wsiach.

Gazeta Wyborcza

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook