Premiera "Boga Niżyńskiego" w Teatrze Wierszalin
„Obłęd w Wierszalinie” tytułuje swoją recenzję Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej, „Nic nowego o Niżyńskiem”, pisze w Kurierze Porannym Jerzy Szerszunowicz.
Premiera przedstawienia pod tytułem "Bóg Niżyński" na podstawie "Dzienników" tancerza Wacława Niżyńskiego pokazał w piątek i sobotę w siedzibie w Supraślu koło Białegostoku Teatr Wierszalin. To pierwsza nowa sztuka Wierszalina, który od lutego jest teatrem podległym samorządowi województwa podlaskiego; wcześniej funkcjonował jako stowarzyszenie.
"Bóg Niżyński" to historia wielkiego rosyjskiego tancerza polskiego pochodzenia Wacława Niżyńskiego, jego wewnętrznej drogi z wyżyn sztuki po upadek spowodowany chorobą psychiczną. W rolę główną wciela się Rafał Gąsowski; muzykę przygotował Piotr Nazaruk, a scenografię - Eva Farkasowa i Jan Zavarsky. Reżyserem i autorem sztuki jest dyrektor Wierszalina Piotr Tomaszuk.
Tomaszuk mówi o sztuce, że powstała by przypomnieć postać ze świata tańca zapomnianą w Polsce, choć znaną na świecie. Wszystko to w kontekście tragizmu losów tancerza. Sztuka porusza też temat granic między sztuką i szaleństwem, geniuszem i obłędem. 30 lat życia Niżyński spędził w szpitalach psychiatrycznych. "Dzienniki" podpisane "Bóg Niżyński" są swoistym zapisem jego choroby psychicznej.
Wacław Niżyński (1889-1950) w latach 1909-1913 był artystą Baletu Rosyjskiego Siergieja Diagilewa. To Diagilew odkrył jego talent, był jego impresariem. Artyści byli ze sobą w związku; Niżyński miał też żonę. To za sprawą Diagilewa Niżyński został głównym solistą, odnosił sukcesy. Niektóre jego partie taneczne przeszły do historii tańca i choreografii. Ale ich związek miał też negatywne oddziaływanie. Po rozstaniu z Diagilewem, u Niżyńskiego pogłębiły się kłopoty psychiczne.
O tancerzu zapomniano, gdy zachorował na schizofrenię. W sztuce Wierszalina jest pokazany podczas pobytu w szpitalu psychiatrycznym - sanatorium dla umysłowo chorych w Kreutzlingen.
Wierszalin rozpoczął sezon, ale wciąż nierozstrzygniętą sprawą pozostaje uzgadniane już wcześniej współfinansowanie teatru przez ministerstwo kultury. Jak poinformowała w piątek PAP rzeczniczka marszałka województwa podlaskiego Bożena Bednarek, samorząd ma nadzieję, że do podpisania umowy dojdzie jeszcze w październiku.
Zgodnie z obowiązującymi ustaleniami, teatr ma być w połowie finansowany przez samorząd województwa oraz ministerstwo kultury. Sejmik przeznaczył na Wierszalin 250 tys. zł na 2006 rok, drugie tyle ma przekazać ministerstwo.
Fragmenty recenzji:
Monika Żmijewska, Gazeta Wyborcza: (...) Wyszedł im spektakl interesujący i mocny: o mrokach szaleństwa, o rozdarciu między dwiema orientacjami seksualnymi, o uzależnieniu i wrażliwości, która ze szczytu sławy spada w otchłań obłędu. Tomaszuk zawsze sięga po bohatera tragicznego - taki był Edyp, taka była Wilgefortis, taki jest i Niżyński, bohater jego najnowszej, autorskiej sztuki, geniusz tańca, który szokującymi występami odmienił balet. Seksualny zakładnik mecenasów, uzależniony od znienawidzonego impresaria, który przejął kontrolę nad jego życiem, również miłosnym. Gdy Niżyński wreszcie się buntuje, okazuje się, że nie umie już inaczej żyć. Nikt nie potrafi mu pomóc - wyniszczony przez Diagilewa wpada w obłęd(...)” .
Jerzy Szerszunoiwcz, Kurier Poranny: „Bóg Niżyński” Piotra Tomaszuka rozgrywa się na styku szaleństwa i pierwotnego rytuału magicznego. Szkoda, że w atmosferze tajemnicy i wielkich napięć emocjonalnych nie rodzi się równie wstrząsająca prawda o człowieku. Ani o konkretnym, genialnym tancerzu Wacławie Niżyńskim, ani uniwersalna, zdolna dotknąć, poruszyc statystycznego Kowalskiego na widowni. Nie przeszkadza to wcale temu, by wielu widzów wyszło z teatru poruszonych...(...)
Tomasz Mościcki, Dziennik, 05.10.2006: Wyprawa na przedstawienie „Bóg Niżyński” do Supraśla jest dla widzów i krytyków prawdziwym oddechem normalności w naszym lanserskim teatrze.
/…/ „Bóg Niżyński” to opowieść o rozpięciu ekstremalnym, o człowieku rozdartym między świętością a potępieniem, pomiędzy miłością a nienawiścią, pomiędzy sztuką, która wyzwala, a chorobą, która jest najwyższą ceną, jaką wypadnie zapłacić za artystyczna wielkość. /…/ W sztuce Tomaszka mamy więc bluźnierczy niemal obrzęd odprawiany w kaplicy, która była już wszystkim, także handlowym składem. Sacrum miesza się z przyziemnością, śpiew nawiązujący do „partiesnego pienija”, czyli wielogłosowości słowiańskiego prawosławia, miesza się z trawestacjami modlitewnych tekstów. Jeden z nich powtarza się bardzo często: „niepokój wszystkim. I duchowi twojemu”. /…/ To niespełnienie wydaje się być ważną częścią opowieści Tomaszka i jego aktorów.
/…/ Wielkim walorem przedstawienia z Wierszalina jest scenografia. Znamy już ten zgrzebny styl, to starannie zakomponowane ubóstwo, za każdym jednak razem z Supraśla wyjeżdża się z uczuciem ulgi, że nie wszystkie tatry w naszym kraju oszalały na punkcie dekoratorskiej „niemczyzny”, tych wszystkich metalowych rur, pleksiglasów i zimnych świateł.
/…/ O aktorach Tomaszka można mówić w samych superlatywach. Rzadko się już dziś widzi aktorstwo tak prawdziwe, ekstatyczne, niemal na granicy ekshibicjonizmu, nigdy jednak jej nie przekraczające. Niżyński to świetna rola Rafała Gąsowskiego, który nie udaje w tym przedstawieniu tancerza. Jego taniec jest raczej nawiązaniem, parafrazą klasycznego baletu. Uderza w tej roli niesłychane skupienie, a także niebywała odwaga w prezentowaniu cielesności bohatera, gracji i piękna człowieka, który po chwili zmienia się w spięte konwulsją, umęczone ciało. Wspaniała rola świadcząca o rozwoju tego aktora. Pochwalić trzeba właściwie cały zespół, bo „Bóg Niżyński” jest także zbiorową kreacją, w której ważni są wszyscy. Wyprawa do Supraśla jest prawdziwym oddechem normalności w naszym teatrze. Mamy dopiero początek sezonu. Tak zwana prowincja wbija kolejne gole lanserskiej Warszawie. Czas na chwilę zastanowienia. Czemu w centrum dużego kraju nie powstają takie przedstawienia?
PAP, Kurier Poranny, Gazeta Wyborcza, Dziennik