Lexus ukradziony na parkingu - odszkodowania nie będzie
Parking dozorowany nie musi oznaczać parkingu strzeżonego. Przekonał się o tym Andrzej K., prezes firmy z Białegostoku, któremu skradziono cennego lexusa.
Parking dozorowany nie musi oznaczać parkingu strzeżonego. Żeby nie narazić się na utratę odszkodowania umowa przechowania musi wskazywać konkretne auto. Inaczej umowa zwarta z parkingiem traktowana będzie jako wynajęcie miejsca postojowego, a nie umowa przechowania. W razie zaginięcia samochodu właściciel nie ma szans na odszkodowanie od parkingu.
Przekonał się o tym Andrzej K., prezes firmy z Białegostoku, który przyjechał do Warszawy na targi odbywające się w Pałacu Kultury i Nauki. Zaparkował swego lexusa na należącym do spółki z o.o. PKiN parkingu dozorowanym - jak informowała tablica przy wjeździe - który jednak nie ma statusu parkingu strzeżonego. Andrzej K. jednak o tym nie wiedział, a gdy po godzinie wyszedł z pałacu, auta na parkingu już nie było. Nie miał ubezpieczenia AC, pozwał więc spółkę PKiN o odszkodowanie - 44 tys. zł, równowartość auta.
Andrzej K. i jego pełnomocnik radca prawny Zdzisław Wietrzyk nie mieli wątpliwości, że był to parking strzeżony: wskazywał na to nie tylko napis: "dozorowany", lecz także szczelne mocne ogrodzenie, bramki i kolczatki przy wjazdach, wreszcie wysoka cena - wtedy 4 zł za godzinę parkowania. Wprawdzie na odwrocie biletu była informacja, że parking jest niestrzeżony, potwierdzały to też ogólne warunki parkowania, ale znajdowały się one dopiero na tablicy przy wyjeździe z parkingu.
Sąd Okręgowy zasądził odszkodowanie, uznał, że doszło w sposób dorozumiany do umowy przechowania auta. - Nie trzeba w takich sytuacjach określać wszystkich szczegółów umowy, a decydują zewnętrzne okoliczności, samo zachowanie stron. Nie było zaś wątpliwości, że chodziło o przechowanie auta - uzasadniał sąd. Radca prawny Iwona Ślęczkowska, pełnomocnik Pałacu Kultury, kwestionowała prawie wszystko: że bilet nie jest dowodem, że auto wjechało na parking, że po wydruku biletu przy wjeździe klient mógł się z nim zapoznać i zrezygnować z pozostawienia samochodu. Ogrodzeniai bariery nie tyle chronią przed kradzieżą, ile zapewniają skuteczność ściągania opłat. To nietypowy parking, turyści kręcą się także po nim, nie ma statusu strzeżonego. - Przede wszystkim zaś - mówiła radca - nie na dowodu, że powód zaparkował akurat lexusa. To parkingi strzeżone zapisują dane identyfikujące parkowane auto, np. numer rejestracyjny.
Ten argument przesądził. Sąd Apelacyjny zmienił wyrok i pozew oddalił. - Dla ważności umowy przechowania (art. 835 kodeksu cywilnego) ważne jest zindywidualizowanie rzeczy przechowywanej -powiedziała sędzia Beata Janusz. -Zatem umowa z parkingiem powinna zwierać dane tego konkretnego samochodu. Bez nich była to tylko umowa wynajmu miejsca postojowego. Z kolei określenie "dozór" nie wyczerpuje wszystkich elementów przechowania, nie zawiera "pieczy" (sygn. VIACa 384/06).
Wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny i ostateczny.
Rzeczpospolita