Kłusownictwo
„Nie chciałem, żeby się mięso zmarnowało” – takie było tłumaczenie mężczyzny, który został zatrzymany na gorącym uczynku oprawiania postrzelonej łani.
Do zdarzenia doszło koło Supraśla. Ostępy leśne w tych okolicach przemierzał w poszukiwaniu grzybów mieszkaniec Białegostoku. W pewnym momencie wśród zarośli dostrzegł ranne, najprawdopodobniej konające w samotności zwierzę. Natychmiast wrócił do miasta i o odkryciu poinformował policję. Funkcjonariusze w towarzystwie zgłaszającego pojechali na miejsce zdarzenia. Tu okazało się, że zwierzę leżało na ziemi, tyle, że kilkadziesiąt metrów dalej od miejsca, gdzie poprzednio zastał je grzybiarz. Okazało się również, że mięso sarny stało się pokusą dla innego grzybiarza. Właśnie jego z dwoma nożami w rękach zastali policjanci w trakcie patroszenia sarny. Zaskoczony na gorącym uczynku 64-letni białostoczanin tłumaczył, że chciał zabrać łanię „żeby się nie zmarnowała”. O to, by mięso się nie zmarnowało zadbali tym razem zgodnie z prawem wezwani na miejsce leśnicy. W jakich okolicznościach doszło do postrzelenia sarny, z pewnością wyjaśni postępowanie prowadzone przez policjantów z Supraśla. Mężczyźnie, który pokusił się na ustrzeloną łanię, został przedstawiony zarzut wejścia w posiadanie bezprawnie pozyskanej tuszy zwierząt łownych. Ustawa Prawo Łowieckie przewiduje za to karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 1 roku.
Rzecznik prasowy KWP