Dodana: 1 luty 2007 09:26

Zmodyfikowana: 1 luty 2007 09:26

Doktor Judym poszukiwany

Onkologia to nasz priorytet. Na to zawsze znajdziemy pieniądze - twierdzi Narodowy Fundusz Zdrowia. Te argumenty nie przekonują lekarzy, którzy nie chcą pracować w małych miejscowościach. A tam chorych na raka z roku na rok jest coraz więcej.

W województwie podlaskim jest jedenaście poradni onkologicznych, w tym trzy w Białymstoku. To zdecydowanie za mało - co do tego wątpliwości nie mają lekarze, pacjenci, a nawet Narodowy Fundusz Zdrowia. Pieniądze na tworzenie poradni są. Nie ma natomiast chętnych na ich prowadzenie.


W Bielsku Podlaskim onkolog przyjmuje w szpitalu raz w tygodniu. Dojeżdża z Białegostoku. Podobnie jest w Siemiatyczach. Znacznie gorsza sytuacja jest w ZOZ-ie w Dąbrowie Białostockiej. Tam specjalista przyjeżdża tylko wtedy, kiedy jest co najmniej dziesięciu pacjentów.

- Onkologia to najbardziej deficytowa poradnia w szpitalu - mówi Bożena Grotowicz, szefowa szpitala w Bielsku Podlaskim. - Na zdrowy rozum już dawno powinna przestać istnieć. Nie mogę jej zlikwidować ze względu na pacjentów, bo musiałabym ich wysyłać do Białegostoku. Dla kilku z nich to po prostu zabójstwo.

Bogusław Falkowski, szef ZOZ-u w Dąbrowie Białostockiej, już myśli o stworzeniu poradni onkologicznej z prawdziwego zdarzenia.

- Onkologa ściągamy według zapotrzebowania. Przyjeżdża tutaj z Białegostoku. To zdecydowanie za mało - twierdzi. - Tylko kto będzie chciał tutaj pracować?


Onkolodzy otwarcie przyznają, że nie opłaca się im praca w małych miejscowościach.

- Nie znam osoby, która w jednej chwili spakuje walizkę i pojedzie do pipidówki górnej, żeby pracować jak doktor Judym. To nie te czasy - mówi anonimowo jeden z białostockich onkologów.

Gazeta Wyborcza

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook