Zapłacą za swój herb ?
Czy kibice i piłkarze Jagiellonii stracą swój herb - słynną "Jotkę". Chyba że zdecydują się płacić za jej wykorzystanie. Pieniędzy żąda Białostocki Klub Sportowy "Jagiellonia", który z piłkarzami nie ma nic wspólnego.
Herb jest jeden, od wielu lat ten sam - litera "J" na żółto-czerwonym tle. Piłkarze noszą go na strojach sportowych, kibice na replikach koszulek i flagach meczowych, a niektórzy sponsorzy klubu wykorzystują do promocji swoich produktów.
Jagiellonie zaś są dwie - stowarzyszenie BKS i Sportowa Spółka Akcyjna. SSA powstała w 1999 r., by uratować przeżywający poważne kłopoty finansowe klub. BKS wniósł do SSA m.in. nieruchomości, z których od lat korzystał przy Jurowieckiej, a właściciele Wersalu Podlaskiego - przede wszystkim pieniądze, za które piłkarze w ciągu niespełna dwóch lat wydźwignęli się z czwartej do drugiej ligi. BKS był współudziałowcem spółki do 2003 r., kiedy to weszli do niej kolejni białostoccy biznesmeni. Firmy - MTC Plus, BOS SA oraz Havo - wykupiły akcje stowarzyszenia za niemal milion złotych. W tym momencie drogi obu Jagiellonii się rozeszły. BKS Jagiellonia z sekcjami judo i szermierki odszedł w cień. SSA Jagiellonia opiekuje się piłkarzami, którymi interesują się tysiące białostoczan.
Wydawało się, że spółka przejęła wszystko - najważniejszą sekcję sportową i prawo do korzystania z gruntów przy Jurowieckiej. A jednak nie. Podczas powstawania SSA zapomniano o prawach do tzw. wartości niematerialnych, czyli m.in. herbu, barw klubowych. Ich właścicielem pozostał BKS, który "jotkę" na żółto-czerwonym tle zastrzegł w urzędzie patentowym. Jak to możliwe?
- Dokładnie tego nie pamiętam, ale nie było tematu wniesienia logo Jagiellonii do SSA - zastanawia się Mirosław Mojsiuszko, który z ramienia BKS negocjował warunki zawiązania spółki, a w pierwszych latach jej działalności był prezesem zarówno BKS-u, jak i SSA. Po chwili dodaje: - Jako prezesi BKS-u wystąpiliśmy do urzędu patentowego o zastrzeżenie "jotki". Nie wiem, jak to się skończyło, bo ta procedura bardzo długo trwała.
A zakończyła się pomyślnie dla BKS-u i wybrany niemal przed rokiem zarząd stowarzyszenia postanowił z tego skorzystać. A przede wszystkim jeden z jego nowych członków - Wojciech Baranowski, w Białymstoku znany jako radykalny kibic, zagorzały przeciwnik planów inwestycyjnych udziałowców SSA Jagiellonia. Od kilku miesięcy próbuje skłonić klub piłkarski, a także współpracujące z nim Stowarzyszenie Sympatyków Jagiellonii Białystok do płacenia za korzystanie ze słynnej „jotki”. W maju wynajął do tego firmę marketingową Somax, która wezwała „podmioty korzystające ze znaku »J « do uregulowania sytuacji prawnej”.
- W pismach tych nie zabraniamy korzystania ze znaku - podkreśla Baranowski. - Te podmioty używają jednak naszej "jotki" bezprawnie i muszą to z nami szybko uregulować.
Na pytanie o kwotę, jakiej oczekuje, Baranowski spokojnie odpowiada: - Nie wiemy, czego te podmioty oczekują od "jotki". Jak chcą z niej korzystać, na jak długo? Podobno jednak Baranowski żądał za to 70 tys. zł za miesiąc.
Prezes SSA Jagiellonia Wojciech Sularz stwierdził, że rozmawiał w sprawie herbu z Baranowskim.
- Przedstawiliśmy mu swój projekt umowy, w której zaproponowaliśmy utrzymywanie sekcji judo i szermierki w BKS-ie oraz zapewnienie pomieszczeń dla stowarzyszenia. Stwierdził, że chcemy go oszukać. Poprosiliśmy więc o jego propozycje, byśmy mogli rozpocząć negocjacje. Nie dostaliśmy żadnego odzewu, aż do tego pisma z firmy Somax. W najbliższych dniach będziemy starali się dogadać - niezbyt optymistycznie kończy Sularz.
Niestety, albo SSA Jagiellonia zgodzi się na płacenie horrendalnych kwot BKS-owi, albo będzie musiała zaprzestać korzystania z historycznego logo. To oznacza kolosalne kłopoty, bo "jotka" umieszczona jest na strojach piłkarzy, biletach na mecze, kalendarzach, pocztówkach klubowych i wielu innych rzeczach. Logo jest udostępniane do wykorzystania w akcjach marketingowych niektórym reklamodawcom klubu (którzy rocznie wpłacają do kasy SSA ok. 800 tys. zł). Podobne kłopoty będą mieli kibice z SSJB, którzy zaangażowali się m.in. w sprzedaż różnego rodzaju artykułów (od śpioszków dla dzieci po kubki) z herbem Jagiellonii.
Gazeta Wyborcza