22 czerwca - „Białystok, ach, Białystok...”
Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury w Białymstoku serdecznie zaprasza do zwiedzenia wystawy makiet dawnego i współczesnego Białegostoku wykonanych przez Jerzego Gubarewicza,
Wystawa zatytułowana jest „Białystok, ach, Białystok...”, dnia 22 czerwca b.r. o godz. 18.00 w Sali Różowej WOAK przy ul. Kilińskiego 8. Ekspozycja wpisuje się w program obchodów tegorocznych Dni Białegostoku i uświetni ją występ Kabaretu Seniorów „Szpilka”.
Autor miniatur miasta z początku XX wieku i nowoczesnego wykonanych w opracowanej przez siebie technice – z tworzywa takiego jak fornir, okleina, sklejka lotnicza i drewno osikowe – jest amatorem. Jeśli by jednak prześledzić rozwój jego pasji, okazałoby się, że ma za sobą tyle lat doświadczenia i wytrwałej pracy, co mało który profesjonalista. Gubarewicz konstruuje widoki drewniano-sklejkowego Białegostoku od niemal 40 lat. Cała przygoda zaczęła się znacznie wcześniej – może już w dzieciństwie, gdy zaszyty w warsztacie stolarskim ojca stępił niejedno narzędzie, strugając w kąciku. Potem powstawały szkice i akwarele, lecz te poszukiwania techniki, w jakiej mógłby się wypowiadać, poprowadziły go do drzewa, zataczając jakby koło.
Prace swoje nazywa makietami. Łączy je czarne tło i rama zamykająca każdą przestrzeń z perspektywicznie ujętą ulicą, domem, kamienicą czy kościołem. To małe, odrębne światy, w których spacerują ludzie i mkną pojazdy. One żyją własnym życiem, niezależnym od upływu czasu i zmian, jakie zachodzą w rzeczywistym mieście. To wreszcie kadry wspomnień o Białymstoku ukazujące jakąś prywatną, wewnętrzną prawdę o nim i o jego mieszkańcach
Makiety powstały na podstawie zdjęć, które Jerzy Gubarewicz wykonuje sam lub korzystając ze swej kolekcji albumów i reprodukcji Białegostoku. Prace te są bardzo precyzyjne, dokładnie odtwarzające proporcje budowli, ulic i placów oraz elementy elewacji. Widz może na nowo odkryć to pozornie już dobrze znane i niczym więcej nie zaskakujące miasto, poruszając się wzrokiem po przestrzennych obrazach dawnej ulicy Lipowej czy okolic Pałacu Branickich i zwiedzając z pewną nostalgią stare kąty...