W akcji gaszenia pożaru spłonął strażacki wóz
Takiego pożaru podlascy strażacy nie pamiętają. Po raz pierwszy podczas akcji stracili strażacki wóz. Zawinił porywisty wiatr, który błyskawicznie rozprzestrzeniał płomienie ognia trawiące las.
Na szczęście sami strażacy zdążyli uciec na czas z miejsca zagrożenia
W sobotę przed południem mieszkańcy wsi Gołubowszczyzna zauważyli pożar w pobliskim lesie. Zaniepokojeni, że ogień - dzięki silnym porywom wiatru - może przenieść się na ich domy (był już zaledwie sześć metrów od budynków) zawiadomili Ochotniczą Straż Pożarną w Milejczycach. Strażacy byli na miejscu po piętnastu minutach, ale ogień rozprzestrzeniał się tak szybko, że postanowili wezwać pomoc. W sumie na miejscu pojawiło się 90 strażaków z 17 jednostek i użyczony przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych helikopter z wodą.
Część strażaków gasiła pożar na skrajach lasu, inni - w tym strażacy z Milejczyc - zapuścili się w głąb. Samochód zostawili jednak kilkanaście metrów przed ścianą ognia. Na nic jednak się to zdało, bo ogień niesiony porywistym wiatrem szybko pokonał tę odległość. Strażacki wóz znalazł się w prawdziwych opałach. I choć próbowali go szybko uruchomić i odjechać, to pod wpływem wysokiej temperatury pojazd został tam, gdzie był. I spłonął. Strażacy w ostatniej chwili uciekli przed ogniem.
- Pracuję w tym zawodzie ponad 20 lat i po raz pierwszy widziałem, jak płonie strażacki wóz - mówi Edward Krasowski, komendant Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Siemiatyczach, który koordynował całą akcję. I podkreśla: - Nie winię tu jednak samych strażaków, dobrze wykonywali swoją pracę. Żywioł tym razem był po prostu pierwszy.
Strażacy gasili ogień do 6 nad ranem w niedzielę. Przez całą noc pogorzelisko rozpalało się kilkakrotnie.
Jak doszło do pożaru? Sami strażacy nie chcą na razie udzielać jednoznacznych odpowiedzi. Nieoficjalnie jednak mówi się, że ogień zaprószyło dwóch drwali palących w lesie gałęzie.
Nie udało nam się wczoraj skontaktować z wójtem gminy Milejczyce, do której formalnie należał strażacki wóz. Bo strażakom z Milejczyc został jeszcze tylko jeden pojazd. I to bardzo stary. Gdyby chcieli kupić nowy - gmina musiałaby za niego zapłacić minimum 400 tys. zł.
Gazeta Wyborcza