Jarmark na Jana
Tłoczno i bardzo tradycyjnie było na jarmarku przy białostockim Ratuszu. Jak co roku na Jana białostoczanie mogli zaopatrzyć się w wyroby ludowego rękodzieła. A jarmark odbywa się tu niemal nieprzerwanie od ponad 250 lat - czyli czasów Jana Klemensa Branickiego.
Na co dzień w Białymstoku o takie towary jak np. grabie, sita, trzonki do siekier - raczej trudno. Przed letnimi pracami bardzo się przydadzą działkowcom, a nawet właścicielom przydomowych ogródków. Nasi przodkowie na jarmark przyjeżdżali z podobnych powodów. Jak powiedział Wojciech Kowalczuk z działu etnografii Muzeum Podlaskiego - To był początek sianokosów. Kupowano więc grabie, kosiska, beczki, drabiny do wozów.
Na dawne jarmarki sprzedawcy i kupujący ściągali z daleka. Teraz jest podobnie – np. Wilalis przyjechał ze swoimi oryginalnymi wyrobami aż z Litwy.
Na jarmarku można było kupić nie tylko grabie i koszyki. Haftowane obrusy, dywany dwuosnowowe sprzedawały się bardzo dobrze. Panie domu mogły zaopatrzyć spiżarnie w tradycyjne sery, miody i ciasta. Zmęczeni upałem mogli popróbować kurpiowskiego psiwa z jałowca.
Jarmark od jedenastu lat organizuje Muzeum Podlaskie.
Telewizja Białystok