Jagiellonia: Zając - Napierała (46. Zalewski), Nawotczyński, Kolasa, Kubik - Łatka, Markiewicz, Chańko, Sobolewski - Moskal (69. Kobeszko), Konon (75. Piegzik).

Spotkanie w pierwszej części było wyrównane. Zawodnikom w grze przeszkadzało grząskie od deszczu boisko, piłka nieraz stawała w kałużach. Gospodarze starali się atakować, ale nie potrafili wypracować sobie klarownej sytuacji strzeleckiej. W sumie udało się im raz - w 12. min - kiedy po podaniu Grzegorza Patera Paweł Sobczak zdobył nawet gola, ale z pozycji spalonej. Piłkarze Podbeskidzia próbowali więc szukać szczęścia w uderzeniach z dystansu. Po jednym ze strzałów Krzysztofa Chrapka Maciej Zając wypuścił mokrą piłkę z rąk, ale zdążył naprawić błąd i dopadł do niej ponownie przed Paterem.

Białostoczanie od początku nie ustępowali rywalom ani na krok, mądrze się bronili i spokojnie oczekiwali na okazje do ataku. Groźne w ich wykonaniu były zwłaszcza stałe fragmenty gry. W 31. min po rzucie wolnym z około 25 metrów z boku pola karnego Jagiellonia zdobyła jedynego gola. Dariusz Łatka posłał piłkę w kierunku bramki, w polu karnym głową trącił ją Tomasz Moskal, zaskakując tym zupełnie Łukasza Merdę.

Od straty gola piłkarze Podbeskidzia przeważali, ale bili głową w mur. Podopieczni Szatałowa już nieraz udowadniali, że co jak co, ale bronić potrafią się dobrze.

Czołówka tabeli:
1. Widzew Łódź - 61 pkt. (zapewniony już awans do I ligi), 2. ŁKS Łódź - 55 pkt., 3. Zagłębie Sosnowiec, 4. Śląsk Wrocław - 53 pkt., 5. Zawisza Bydgoszcz - 51 pkt., 6. Jagiellonia - 50 pkt.

Źródło: Gazeta Wyborcza