„Botchki” czyli po prostu Boćki
Pod takim tytułem w 2001 roku w Nowym Jorku ukazała się książka Davida Zagiera, który urodził się w tym miasteczku w rodzinie żydowskiej.
David Zagier urodził się w 1908 roku i w wieku lat 20 opuścił rodzinne miasteczko i już jako dziennikarz, współpracownik Polskiej Agencji Telegraficznej (niegdyś PAT, dziś PAP) wyjechał do Ameryki Południowej. Podczas II wojny światowej trafił do USA, tam też zaciągnął się do armii. Z uwagi na swoja wiedzę o Europie wschodniej wstąpił do OSS, późniejszego CIA. Następnie był wykładowcą uniwersyteckim, osiadł w Szwajcarii. Tam też na krótko przed śmiercią (1998 r) dokończył swoją książkę.
To pasjonujące – nie pozbawione humorystycznych akcentów - wspomnienia o rodzinnym miasteczku. Autor tłumaczy czytelnikowi zawiłe kwestie językowe, bowiem „moje dzieciństwo przebiegało w miksturze co najmniej siedmiu jezyków" (rosyjskiego, białoruskiego, polskiego, żydowskiego, hebrajskiego, niemieckiego i aramejskiego).
Zagier szczegółowo opisuje historię Bociek; podziały jego terytoprium na część żydowską i chrześcijańską. Dostrzega społeczne nierówności, klasowość miasteczka zarówno wśród Żydów jak i chrześcijańskich mieszkańców. Doskonale pamięta, że dzieci żydowskie mając już 4 i pół roku uczęszczały obowiązkowo do chederu. Pamięta nazwiska, przezwiska, piosenki (Yaki stav, taki młyn, Yaki oytietz, taki syn…). Jego ojciec był gabajem (stróżem) w synagodze.
Nagromadzenie informacji i drobnych szczegółów wynika, z faktu, że Zagier szkic swojej książki napisał tuż po wojnie, ale odłożył ją do archiwum , powrócił do pisania w latach 90 tych.
Prawie ćwierć tysiąca stron – to nieocenione źródło nie tylko o żydowskich Boćkach, ale o dziejach wielu podobnych im miasteczek rozsianych w dawnej guberni grodzieńskiej, i późniejszym województwie białostockim.
David Zagier, Botchki, When Doomsday was still tomorrow, George Braziller, New York 2001