Jak to ze lnem będzie? Na razie rośnie w Instytucie Biologii UwB, a stanie się częścią wystawy
W jaskrawo oświetlonej komorze fitotronowej Instytutu Biologii UwB rośnie len. Niby nic nadzwyczajnego – badania nad tą rośliną są tu prowadzone od dawna. Tym razem jednak wyhodowane w laboratorium kultury nie posłużą czysto naukowym badaniom, lecz trafią... na wystawę do białostockiej Galerii Arsenał. Nad przygotowaniem instalacji procowali wspólnie architekt Zbigniew Oksiuta, jego amerykańscy studenci, a także naukowcy z Uniwersytetu w Białymstoku i Politechniki Białostockiej.
A gdyby tak wyhodować dom?...
- Od początku moich studiów na Politechnice Warszawskiej zastanawiałem się, czy można wyhodować architektoniczną formę, na przykład dom. Co oczywiście jest bardzo naiwnym, wręcz wulgarnym pytaniem do nauki, bo przecież życie jest bardzo skomplikowane: rośliny i zwierzęta rosną precyzyjnie w szczególny sposób – mówi Zbigniew Oksiuta - I właściwie cały czas podążam za tym samym tematem.
To jednocześnie próba pogodzenia tego, co naturalne, z tym, co ukształtowane przez człowieka – będące wytworem kultury lub technologii:
- Wyhodowanie domu to górnolotne, dziecięce marzenie... Ale przecież istnieje konkretny problem do rozwiązania: polega on na tym, że do budowy wykorzystujemy naturę, ale jest to martwa natura. Bo przecież drzewo trzeba ściąć i pociąć na deski, czyli trzeba przerwać życie. A co by było, gdyby nie trzeba było tego robić? Gdyby dało się tak sterować rośliną, by urosła w określony sposób?
Jak przyznaje architekt, ta idea rodzi oczywiście nieobce nauce etyczne dylematy. Także dla niego samego.
Naturalny potencjał
W projekcie, nad którym Zbigniew Oksiuta pracuje wspólnie z biologami z Uniwersytetu w Białymstoku, o genetycznych czy transgenicznych modyfikacjach roślin nie ma mowy. Wykorzystany zostanie naturalny potencjał tych organizmów.
- To co robimy w naszym zakładzie, to wykorzystujemy len jako źródło materiału do roślinnych kultur in vitro – tłumaczy dr Aneta Adamczuk z Zakładu Fizjologii Roślin UwB. – Z jednej komórki somatycznej, a więc takiej, która nie służy do rozmnażania, można wyhodować nowy organizm. Ów naturalny potencjał roślin oznacza możliwość wyhodowania, odtworzenia całej rośliny nawet z jednej komórki. To, co będziemy pokazywać na wystawie, nie pochodzi z nasiona, tylko z fragmentu rośliny - siewki lnu zwanej hipokotylem. Ale nie pozostawiamy natury samej sobie, wykorzystujemy roślinne regulatory wzrostu, by sterować organogenezą. Regulatory dodawane są do podłoża, na które wykładane są fragmenty roślin. W ten sposób możemy „wymusić” powstawanie pędów, korzeni bądź kalusów. Te ostatnie można obserwować w naturze np. w sytuacji, gdy ktoś utnie gałąź na drzewie. Drzewo zaczyna samo leczyć ranę, tworzy struktury przyranne zwane właśnie kalusami. To rodzaj naturalnej technologii.
Ideą projektu jest, by owym wyhodowanym kulturom roślinnym nadać jakąś specjalną formę.
- Częściowo są hodowane tak samo, jak robiliśmy to do tej pory, na potrzeby badań, ale też trochę eksperymentujemy pod kątem wystawy. Na przykład eksponowane na wystawie kalusy hodowane są w pożywkach płynnych, czego wcześniej nie robiliśmy w Instytucie Biologii z kulturami lnu. Już widzimy, że te struktury dobrze rosną, przyjmując ciekawe formy – dodaje dr Aneta Adamczuk. – Grudki kalusa wyhodowane w laboratorium zostaną umieszczone na specjalnych, agarozowych membranach, które będą jednocześnie stanowiły dla nich pożywkę, aby tkanki roślinne dalej się rozwijały i nie wysychały. Na koniec trafią do specjalnych bioreaktorów.
Bioreaktory przygotowali studenci Zbigniewa Oksiuty z Wydziału Architektury Rensselaer Polytechnic Institute w USA. We współpracy z dr. Adamem Wolniakowskim z Wydziału Mechanicznego Politechniki Białostockiej opracowali też trajektorię ruchu robota podtrzymującego swoim ramieniem bioreaktory z kalusami. Realizatorzy instalacji będą sprawdzać, jak zachowują się takie tkanki roślinne, gdy nie wiedzą, gdzie jest góra, gdzie jest dół, nie podlegają prawom grawitacji.
Współpraca z artystą
Jak przypomina dr Bożena Kozłowska-Szerenos z Instytutu Biologii UwB, hodowle kultur lnu zapoczątkowała około 20 lat temu dr Irena Siegień. To typowy materiał badawczy w pracy fizjologa roślin: - Jednak współpraca z artystą to dla nas nowe doświadczenie. Gdy rozmawiałyśmy o tym z kolegami i koleżankami w instytucie, niemal każdy zadawał nam pytanie „dlaczego, po co to robicie? i po co jest ta wystawa?” (śmiech) Naukowiec zawsze myśli, do czego coś można zastosować. Nawet jeśli prowadzi się badania podstawowe, to myśli się nad ich późniejszym zastosowaniem. Tymczasem na spotkaniu z panem Zbigniewem usłyszałyśmy od niego piękne zdanie: on nie zastanawia się nad tym, po co, nad aplikacyjnością tych roślinnych materiałów, tylko tym nad tym, jak fantastycznie one wyglądają.
- To dlatego, że sztuka nie ma tego elementu „ekonomii”, w której wszystko musi czemuś służyć – mówi Zbigniew Oksiuta. I przywołuje przykład bio artu - stosunkowo nowej dziedziny, w której sztuka spotyka się z nauką.
O przykładzie bioartu, dylematach etycznych oraz skąd wziął się tytuł instalacji czytaj na stonie: http://www.uwb.edu.pl/nowosci/aktualnosci/jak-to-ze-lnem-bedzie/cc1c4ad8
Na zdjęciu: dr Aneta Adamczuk, architekt Zbigniew Oksiuta, dr Bożena Kozłowska-Szerenos w komorze fitotronowej Instytutu Biologii UwB
Katarzyna Dziedzik, oprac. at
***
Instalacja Jak to ze lnem będzie to część wystawy pt. Architektoniczne ewolucje. Między sztuką a nauką. Jej wernisaż odbędzie się 6 lipca 2018 roku, o godz. 18.00 w białostockiej Galerii Arsenał - elektrownia, ul. Elektryczna 13 (wejście od ul. Świętojańskiej). Koordynator: Magdalena Godlewska-Siwerska