Dodana: 3 kwiecień 2016 13:58

Zmodyfikowana: 3 kwiecień 2016 13:58

Szczuczyńska Wissa traci punkty u siebie

Marzący o pozostaniu w trzeciej lidze piłkarze i kibice Wissy Szczuczyn w sobotnie popołudnie przeżyli wielki zawód, bowiem drużyna przegrała u siebie z Huraganem Morąg 0 : 1. Do tego wykazali się wielką nieskutecznością, bowiem pierwszy celny strzał w światło bramki wykonali w 81 minucie. I nawet ambitna końcówka, to było za mało na rywali.

Ilustracja do artykułu SAM_8501.JPG

Mecz przez pierwsze 30 minut toczył się głownie w środku boiska. I trzeba przyznać, że oba zespoły ambitnie walczyły o piłkę, nawet ryzykując kontuzje. Tyle, że taka gra odbywała się od jednej linii pola karnego do drugiej, bo praktycznie nie było groźnych sytuacji podbramkowych. Goście mieli sporą przewagę, ale  dopiero w 18 minucie zagrozili bramce Dawida Jabłońskiego. Efektem tylko rzut rożny. W 29 minucie rzut wolny gości trafia w mur gospodarzy. Wreszcie kibice w 39 minucie obejrzeli pierwszy celny strzał na bramkę w tym spotkaniu. Uderzeniem w ręce bramkarza popisał się Sebastian Zajączkowski. Trzy minuty później wielkie zamieszanie na boisku i trybunach. Szybką kontrę wyprowadzili gospodarze. Wojciech Łapiński strzela celnie do bramki. Jednak sędzia boczny pokazał spalonego. Długo z tą decyzją nie mogli pogodzić się zawodnicy Wissy i ich kibice, którzy dali upust emocjom wyzwiskami pod adresem bardzo słabiutkiej trójki sędziowskiej. Ich decyzje mocno odczuli też w ciągu całego meczu zawodnicy obu zespołów. Śmieszną ciekawostką jest fakt, że po przerwie zawodnicy obu zespołów czekali na płycie na arbitrów, a oni pod szatnią na drużyny.

Po przerwie nadal przewaga gości i więcej podbramkowych sytuacji z ich strony. W 54 minucie w ręce bramkarza strzela Paweł Podhorodecki. Za chwilkę uderza Daniel Chiliński. Po tym niemal zupełnie pogubił się sędzia i seriami popełniał błędy. Doprowadził nawet prawie do bójki zawodników. W 72 minucie przed polem karnym piłkę dostaje  Podhorodecki, szybko zagrywa na lewą stronę do Mateusza Bogdanowicza, który strzela w prawy róg obok interweniującego bramkarza i szał radości w obozie gości. Cztery minuty później tuż nad poprzeczką głową strzela Radosław Lenart. Po tej akcji goście jakby zwolnili, a gospodarze rzucili się do odrabiania strat. W 81 minucie pierwszy celny strzał na bramkę Huraganu oddał  Tomasz Dąbrowski. Później dwa razy bramkarz musiał interweniować po wrzutkach z rzutów wolnych Kamila Wojtkielewicza. Jednak do końca goście utrzymali wynik i zasmucili szczuczyńskich kibiców.

Już po meczu Kamil Wojtkielewicz – grający trener Wissy – powiedział „był to mecz walki z obu stron. I gra wskazywała na remis. Stało się jednak inaczej. Jedną z nielicznych sytuacji wykorzystali goście i strzelili bramkę. My zaś straciliśmy bezcenne punkty. To tak jakby zabrano nam tlen. Ale walczymy dalej. Gramy niezłą piłkę. Brak jednak punktów. Do tego sędziowie wyraźnie  krzywdzą nas i inne zespoły. Ale cóż począć.”

                                                                                                                                             WJ

WISSASZCZUCZYN – HURAGAN MORĄG 0 : 1 (0:0).

Bramka: Mateusz Bogdanowicz 72.

WISSA: Jabłoński – Guzowski, Lisowski, Banicki , Zambrowski, Citko, Poduch, Zmierczak (84 Polakowski), Firańczyk (79 Dąbrowski), Piwko (88 Wojtkielewicz), Łapiński(63 Kiljańczyk). Trener: Kamil Wojtkielewicz.

HURAGAN: Imanowski – Lipka, Koprucki, Podhorodecki, Bogdanowicz, Zajączkowski, Mlonek (89 Chabko), Biedrzycki, Chiliński (74 Czarniej), Galik, Szmyd (55 Lenart). Trener: Czesław Żukowski.

Żółte kartki: Citko, Piwko, Banicki, Lisowski (Wissa) – Mlonek, Zajączkowski, Podhorodecki (Huragan).

Sędziowali: Maciej Szamreta jako główny oraz Paweł Smorczewski i Jakub Rutkowski (Kolegium Sędziów Podlaskiego ZPN).

Widzów: 100.

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook