Zadbać o różnorodność środowiska. W Podlaskiem już jesienią ma być więcej zajęcy szaraków i kuropatw
Wszystko dzięki podpisanym dzisiaj (środa, 1 sierpnia) umowom w ramach „Pilotażowego programu odbudowy populacji zwierzyny drobnej w województwie podlaskim na 2018 rok” z pięcioma kołami łowieckimi w Białymstoku i 21. w Łomży.
Na zdj.: W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podlaskiego umowy podpisali przedsiawiciele pięciu kół łowieckich z Białegostoku
Województwo podlaskie na realizację programu i tzw. wsiedlenia 140 sztuk zająca szaraka na terenie działania Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Białymstoku w 5 zgłoszonych obwodach łowieckich oraz 830 szt. kuropatwy - na terenie działania Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Łomży w 21 zgłoszonych obwodach łowieckich – przeznaczyło kwotę 100 tys. zł.
W środę 1 sierpnia stosowne umowy z kołami łowieckimi w Białymstoku i Łomży podpisali wicemarszałek Anna Naszkiewicz i Stefan Krajewski, Członek Zarządu Województwa Podlaskiego.
- To program pilotażowy. W ostatnich 20 latach zanotowaliśmy olbrzymi regres w populacji drobnej zwierzyny łownej: zajęcy szaraków, kuropatw, także bażantów. Wiele czynników miało na to wpływ – szybko rozwijające się rolnictwo, wzrost liczby większej zwierzyny drapieżnej – wymienia Stefan Krajewski. – Zależy nam na tym, by przy tym wysokorozwiniętym rolnictwie zadbać o różnorodność środowiska. Mam nadzieję, że ten program się przyjmie i w przyszłym budżecie nie tylko województwa, ale i innych samorządów takie środki się znajdą.
Projekt zakłada, że wsiedlenia zajęcy i kuropatw odbędą się już tą jesienią – na przełomie września i października. Zające z hodowli trafią do pięciu kół łowieckich z Białegostoku, gdzie przez kilka dni do tygodnia będą przetrzymywane w specjalnych wolierach adaptacyjnych. Po tym czasie jedna część zabezpieczeń będzie odgradzana, żeby zwierzęta mogły swobodnie się poruszać. Myśliwi zakładają, że przez kilka pierwszych dni zwierzęta będą jeszcze wracać na noc. Z czasem ma nastąpić ich pełna adaptacja. Myśliwi przez pierwsze dwa lata nie będą też polować na zające. Chcą sprawdzić jak duża część populacji przeżyła w nowych warunkach, jaka część się rozmnożyła.
- Na razie zajęcy rzeczywiście jest tak mało, że nie polujemy na niego od 10 lat – przyznaje Jarosław Żukowski z Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Białymstoku. – Wpływ na to mają te wszystkie czynniki wymienione przez marszałka Krajewskiego: rozwinięte rolnictwo, które powoduje, że nie ma wysokich traw i te zwierzęta nie mają gdzie się chronić, ale i wzrost populacji drapieżników. Ale o ile nad populacją lisa możemy zapanować, to już psy, koty są ochroną, podobnie jak ptaki drapieżne. Chciałbym podziękować Zarządowi Województwa za podjęcie się tego zadania. Kwoty przeznaczone na ten cel nie są duże, ale najważniejsze że zaczynamy coś robić. Jeśli populacja zająca zacznie się odbudowywać to, warto będzie ten projekt kontynuować.
(mk)