W Witebsku, w Orszy i pod Rohaczowem zatrzymano dziennikarzy Biełsatu
Jedni jechali „kradzionym” samochodem, auto drugich było „niesprawne i nie nadawało się do jazdy”. Przepisy drogowe naruszyli nawet ci, którzy byli pieszo.
Współpracujących z naszą telewizją Siarhieja Rusieckiego i Uładzimira Łuniowa zatrzymała drogówka. Funkcjonariusze stwierdzili, że muszą sprawdzić czy ich samochód nie jest kradziony.
Kazano im jechać na komendę milicji w Witebsku.
„Ciekawe, że funkcjonariusz drogówki podczas zatrzymania rozmawiał nie przez krótkofalówkę, ale otrzymywał rozkazy przez telefon. Przez telefon pytał też, co ma robić” – poinformował o szczegółach incydentu Siarhiej Rusiecki.
Jego zdaniem wszystko odbywało się jednak grzecznie i spokojnie. Tak zachowali się również milicjanci z wydziału kryminalnego w Witebsku, którzy przejęli ich sprawę.
„Teraz czekamy na eksperta, który będzie oglądać nasz samochód” – powiadomił Rusiecki.
Po wyjaśnieniu wszystkich „wątpliwości” obu dziennikarzy zwolniono.
W tym samym czasie w Brześciu zatrzymano miejscowego blogera Siarhieja Piatruchina, który często komentuje lokalne wydarzenia w informacyjnych i publicystycznych programach Biełsatu.
Przed godziną 14.00 (12.00 czasu polskiego) przestali odbierać telefony nasi korespondenci, którzy jechali relacjonować zaplanowaną na 16:00 akcję protestu w Rohaczowie. Nie dojechali bez przeszkód – po drodze zostali zatrzymani przez drogówkę. Milicjanci dokonali oględzin auta, po czym stwierdzili, że jest uszkodzone i dalej jechać nie może. Przy okazji postanowili sprawdzić, czy samochód nie jest kradziony.
Więcej na: www.belsat.eu http://belsat.eu/pl/news/w-witebsku-zatrzymano-dziennikarzy-ich-samochod-przypominal-skradziony/