Dodana: 18 marzec 2018 09:43

Zmodyfikowana: 18 marzec 2018 09:43

Jagiellonia pokonała Arkę 3:2

- Na pewno okoliczności tego zwycięstwa były bardzo dramatyczne. Było bardzo dużo emocji i zakończyły się one szczęśliwie dla nas, ale uważam, że z przebiegu całego meczu byliśmy zespołem lepszym i w pełni zasłużyliśmy na to zwycięstwo – powiedział po wygranej nad Arką Gdynia (3:2) Ireneusz Mamrot.

Ilustracja do artykułu 538x0 (1).jpg

- Mogło to się skończyć naszą porażką, po której byłby olbrzymi niedosyt i rozczarowanie, bo Arka dziś wykazała się stuprocentową skutecznością. Nie miała zbyt wielu okazji, a to, co sobie stworzyła, to wykorzystała. Druga, bardzo ładna bramka Szwocha, to na pewno nie była sytuacja stuprocentowa. My już przy wyniku 0:0 mieliśmy dwie bardzo dobre okazje i powinniśmy otworzyć wynik spotkania. Chwała tej drużynie za grę do końca, za determinację. Za to, że przez cały czas wierzyła w to zwycięstwo – analizowało sobotni mecz trener Jagiellonii.

- Nie lubię o sobie mówić, ale też podjąłem ryzyko, bo przy innym wyniku pewnie byście mnie państwo oskubali. Gdy schodził Roman Bezjak, a wpuszczałem Kubę Wójcickiego, wiedziałem, że w dobrej dyspozycji jest Karol Świderski i chciałem go przesunąć do przodu. Chcieliśmy zwiększyć liczbę dośrodkowań w pole karne, żeby ten mecz zakończyć przynajmniej remisem. Wyciągnęliśmy z tego więcej niż się dało, także dziękuję drużynie za determinację, a kibicom za to, że byli z nami do ostatniego gwizdka i nie wyszli z tego meczu. Tak samo wierzyli, jak my, bo mimo że przegrywaliśmy w 90. minucie 1:2, to ze stadionu ludzie nie wychodzili i ich doping było słychać do końca spotkania. W imieniu drużyny również im za to dziękuję – komentował trener Mamrot, który już miał okazję przeżywać podobne końcówki swoich drużyn.

- Taką sytuację przeżyłem dwukrotnie w Chrobrym, w meczach z Sandecją. Raz było to w drugą stronę, gdy w 90. minucie prowadziliśmy 1:0, a przegraliśmy 1:2. Rok później sytuacja się odwróciła, przegrywaliśmy 0:1, a wygraliśmy mecz 2:1. Zapomniałem jeszcze dodać o jednej bardzo ważnej rzeczy. Po jednym meczu z Lechem Poznań, gdy nieco gorzej wyglądaliśmy w statystykach, jeśli chodzi o motorykę, dzisiaj pod tym względem wyglądaliśmy znowu bardzo dobrze i radziłbym zawsze pomyśleć, zanim się coś powie, czy napisze, bo jeden mecz o niczym nie świadczy. Trzeba przeanalizować i nie można od razu powiedzieć, że zespół siadł. To mnie zabolało po tej konferencji, bo zespół w 25. minucie nigdy nie siada. Nie mówię tego teraz złośliwie, ale my jako trenerzy też mamy emocje, też to przeżywamy, a dostaje się pytanie, na które trudno racjonalnie odpowiedzieć. Jestem przygotowany na to, że państwo mogą mnie skrytykować za różne rzeczy, ale czasami ta chłodna ocena by się bardziej przydała – opowiadał opiekun Żółto-Czerwonych, który przyznał, że taka wygrana smakuje szczególnie.

- Po takim zwycięstwie świętowanie smakowało najlepiej w tym sezonie. Nie ma co ukrywać, że nawet bardziej, niż w tych meczach z czołówką. Okoliczności tego zwycięstwa spowodowały dużą euforię i widać było to po trzeciej bramce, gdy na ławce chyba nikt nie został. Radość drużyny, całego sztabu i wszystkich była ogromna. W tę przerwę wejdziemy z czystymi głowami, bo po porażce z Lechem 1:5 gdybyśmy dzisiaj przegrali, to domyślam się, co by spadło na zespół. Ja wiedziałem od początku, że my dzisiaj dobrze gramy, a ocena meczu przy porażce byłaby zupełnie inna. Wynik zawsze to powoduje. Cieszymy się mocno, ten Abraham był głośny, ale wracamy do pracy. Popracujemy jeszcze nad motoryką, żeby więcej takich pytań nie było (śmiech) – żartował trener Jagiellonii.

W sobotnim spotkaniu jeden z goli dla Arki padł po prostym błędzie Tarasa Romanczuka. Trener Ireneusz Mamrot sądzi jednak, że ten chwilowy brak koncentracji Tarasa wynikał z tego całego szumu medialnego, który wytworzył się wokół niego i Przemysława Frankowskiego z powodu powołania do reprezentacji narodowej.

- Tych wywiadów i telefonów było bardzo dużo, ale jeśli chodzi o ich podejście do treningów, to się nic nie zmieniło. W pytaniu chodzi pewnie przede wszystkim o stratę Tarasa, ale to ułamek sekundy, zły wybór, zagrał piłkę do tyłu i widziałem od razu, jak to przeżywał. Widać było, że on się chyba najmocniej cieszył po tym meczu, bo miał świadomość tego, że popełnił błąd. Wygrywamy i przegrywamy razem. Taras w wielu meczach udowodnił swoją przydatność i zawsze oddawał serce dla tego zespołu. Zawsze na tej ambicji, nawet jak mu brakowało sił, potrafił wrócić za przeciwnikiem. Nie można mieć za to pretensji. Myślę, że ten szum medialny nie miał na to wpływu. Bardzo bym się cieszył, gdyby obaj zadebiutowali w tych meczach, żeby wrócili podbudowani tą kadrą, bo są w wysokiej dyspozycji. Jeden mecz nie może wszystkiego zmieniać. Wierzę, że obaj zagrają i przekonają do siebie trenera, aby w tej reprezentacji zaistnieć na dłużej - mówił szkoleniowiec Jagi.

Ireneusz Mamrot pochwalił szczególnie Cilliana Sheridana, który zanotował asystę przy zwycięskiej bramce dla Jagi, mimo że grał już wówczas z kontuzją. - Szacunek dla chłopaka, bo przypuszczam, że to jeszcze spowodowało pogłębienie tego urazu. On już grał ostatnie 5-6 minut z naciągniętą pachwiną, a mimo wszystko wykonał sprint w sytuacji, w której padła bramka. Zaryzykował swoje zdrowie i pomógł nam w trudnym momencie.

Teraz przed Żółto-Czerwonymi dwa tygodnie przerwy na kadrę, w trakcie której, ze względu na różne powołania, trener Mamrot nie będzie miał na treningach kilku zawodników, m.in. Romanczuka, Frankowskiego, Mitrovicia czy Bezjaka.

- Najbardziej bym się ucieszył, gdyby wszyscy pojechali, bo wtedy miałbym wolne (śmiech). Dla każdego klubu to jest prestiż. Wiadomo, że trener chciałby mieć wszystkich, aby z nimi popracować. Uważam jednak, że i tak dobrze się to ułożyło. Każdy przypadek jest indywidualny, ale jeżeli Mitrović wygląda świetnie fizycznie, to dla mnie nie ma żadnego problemu. Niech jedzie i jeszcze zdobywa więcej pewności siebie, dalszą motywację. Są jeszcze jednak tacy zawodnicy, którzy mają rezerwy i mogliby jeszcze popracować, ale to jest prestiż dla klubu i zawodników, więc trzeba się z tego cieszyć – zakończył Ireneusz Mamrot.

źródło: jagiellonia.pl 
http://www.jagiellonia.pl/aktualnosci/czytaj,21649,mamrot-w-pelni-zasluzylismy-na-to-zwyciestwo.html 

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook